img
18
Jak nas widzą,
12 25 czerwca 2009 * Kurier Galicyjski
godziny. W tym czasie
CZWARTA PODRÓŻ NA UKRAINĘ
pszczo³a przelatuje dystans
nawet kilku kilometrów, po
czym spada na ziemiê mart-
Wp³yn¹³em na suchego przestwór oceanu,
wa. Wypalona. Po ustaniu
Wóz nurza siê w zielonoœæ i jak ³ódka brodzi;
wszystkich funkcji ¿ycio-
Œród fali ³¹k szumi¹cych, œród kwiatów powodzi,
wych organizmu.
Omijam koralowe ostrowy burzanu.
Podczas zbierania po¿yt-
ku, niezwykle niskie stê¿e-
Ju¿ mrok zapada, nigdzie drogi ni kurchanu,
nie szkodliwego œrodka nie
Patrzê w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek ³odzi;
potrafi ostrzec pszczó³ o jego
Tam z dala b³yszczy ob³ok? tam jutrzeñka wschodzi?
istnieniu i oddzia³ywaniu. W
To b³yszczy Dniestr, to wzesz³a lampa Akermanu.
pocz¹tkowej fazie zetkniêcia
siê z nektarem zawieraj¹cym
Stójmy! – jak cicho! – s³yszê ci¹gn¹ce ¿urawie,
œrodek owadobójczy, naj-
Których by nie doœcig³y Ÿrenice soko³a;
szybciej „odlatuj¹” pszczo³y
S³yszê, kêdy siê motyl ko³ysa na trawie,
najstarsze i najsilniejsze.
Teraz, z powodu
Kêdy w¹¿ œlisk¹ piersi¹ dotyka siê zio³a.
W takiej ciszy! – tak ucho natê¿am ciekawie,
ubywania zbiera-
¯e s³ysza³bym g³os z Litwy.JedŸmy, nikt nie wo³a.
czek, na zbie-
ractwo wylatuj¹
Adam Mickiewicz, „Stepy akermañskie”
Autor w Karpatach, na granicy z Rumuni¹. Blondynka -
pszczo³y, które
to dr Inna Steszyn z Uniwersytetu w Tarnopolu, a nie-
wiasta od prawej, to jej mama
jeszcze nie osi¹g-
chodniej Ukrainy. Tak by³o
kiedyœ, a dzisiaj?
nê³y odpowied-
Niewiele siê zmieni³o. Go-
zmierza coraz bardziej i nie-
skiego cyrku”, jaki sk³ócony
niego wieku.
rzej, bo wp³ywy Ukrainy siêgaj¹
odwracalnie w kierunku so-
z prezydentem Juszczenk¹
teraz a¿ pod Przemyœl, gdzie
wietyzacji lub te¿ – innymi
rz¹d Ukrainy, odgrywa przed
Wreszcie na
z poci¹gu, zmierzaj¹cego do
s³owy – rekonstrukcji dawnego
narodem. Bo to nie proœci
zbieractwo
Kijowa nale¿y wysi¹œæ, przejœæ
systemu rz¹dzenia krajem.
ludzie podsycaj¹ nienawiœæ,
musz¹
przez tak zwan¹ „Izbê Celn¹”,
Tyle tylko, ¿e wszystko odbywa
lecz ich liderzy, panowie po-
okazaæ wa¿ny paszport, po-
siê teraz pod szyldem za-
litycy. Sk¹d siê wzi¹³ „cygañ-
wylatywaæ
tem poczekaæ w zimnej pocze-
chodnio-ukraiñskiego nacjo-
ski cyrk”?
pszczo³y nawet
MI£OSZ PIOTR WNUK
kalni bez ³awek jakieœ pó³torej
nalizmu i fa³szywie pojêtego
W wagonie sypialnym po-
godziny przed drzwiami zamk-
patriotyzmu. Nacjonalizm ów
ci¹gu relacji Wroc³aw – Kijów
siedmiodniowe!
By³ luty. Niespodziewanie,
niêtymi na klucz, aby potem...
jest tak skrajny, ¿e z góry
znajduj¹ siê cztery miejsca
tu¿ przed moj¹ podró¿¹, spad³
wyjœæ na peron i wsi¹œæ ponow-
przekreœla on wszelkie próby
le¿¹ce dla czterech pasa¿erów,
Pracuj¹ce najintensywniej i
obfity puszysty œnieg spra-
nie do tego samego poci¹gu.
zbli¿enia i ugodowego rozwi¹-
zmierzaj¹cych na wschód od
jedz¹ce najwiêcej. W ulu za-
wiaj¹c wra¿enie prawdziwie
Nie jest to oczywiœcie równo-
zania spornych problemów
Przemyœla, poprzez granicê
czyna brakowaæ zbieraczek.
bajkowej zimy, jak¹ pamiê-
znaczne z przekroczeniem
czy to z Rosj¹, czy te¿ z Polsk¹.
pañstwow¹ w Moœciskach
M³oda pszczo³a w warun-
tam z czasów mojej m³odoœci
granicy! Nadal jesteœmy w
Wzrasta nieufnoϾ do obydwu
i dalej, w bezkresne stepy Uk-
kach normalnych musi do-
spêdzonej w Krakowie.
Polsce. To dopiero wstêp.
s¹siadów, obarcza siê win¹
rainy. Nasz wagon jest ukra-
rastaæ do roli zbieraczki,
Przed podró¿¹ do Lwowa,
Prawdziwa granica nadejdzie
i Rosjê, i Polskê za wszystkie
iñski, lecz wyprodukowany
przebywaj¹c w ulu trzy tygod-
bo i tam by³em, przeczyta³em
za nastêpne trzy kwadranse.
nieszczêœcia jakie w historii
oczywiœcie, w Rosji. Dlatego
nie. Pszczo³a jest zdolna do
niesamowit¹ ksi¹¿kê jednej
Cz³owiek, który pomaga³ mi
spad³y na naród ukraiñski.
te¿ w toalecie nie spuszcza siê
lotu dopiero po prze¿yciu
z najlepszych pisarek Polski,
nosiæ ciê¿k¹ walizkê przez te
Zw³aszcza dotyczy to Rosji,
woda, umywalka wysch³a na
pierwszych trzech dni. Teraz,
której ju¿ nie ma, Oli Wato-
wszystkie bramki, izby i pe-
która w dzisiejszym Lwowie i
dobre, a myd³a na pró¿no tu
z powodu ubywania zbiera-
wej. Tytu³ tej ksi¹¿ki „Wszystko
rony na dworcu w Przemyœlu
Tarnopolu jawi siê jako rze-
szukaæ. S¹ za to dwie m³ode
czek, na zbieractwo wylatuj¹
co najwa¿niejsze” jest adek-
ogl¹da³ siê nerwowo na lewo
czywiste Imperium Z³a, a nie
„prowodnice” (konduktorki)
pszczo³y, które jeszcze nie
watny do treœci ksi¹¿ki. Au-
i prawo. Nie wytrzyma³em
tylko jako symbol takiego
w niebieskich mundurach,
osi¹gnê³y odpowiedniego
torka pisze tam o swoim
i zapyta³em goœcia, o co chodzi.
imperium, które prezydent
które w tym wagonie posia-
wieku. Wreszcie na zbieractwo
smutnym losie i prze¿yciach
„A bo wie pan, chodz¹ tu cze-
Ronald Reagan sobie wymyœ-
daj¹ nieograniczon¹ w³adzê.
musz¹ wylatywaæ pszczo³y
podczas zes³ania w g³¹b Rosji
kiœci i przeganiaj¹ mnie. A jak
li³. Rosja jest tam tworem,
W ka¿dy sposób staraj¹ siê
nawet siedmiodniowe! Pszczo³y
sowieckiej, do Kazachstanu.
ja mam na ¿ycie zarobiæ?”
który pozostaje synonimem
okazaæ sw¹ s³u¿bow¹ przewagê
gromadz¹ w plastrach miód,
Zaczyna od Lwowa, dok¹d
powiedzia³. Chodzi³o mu o stra¿
ucisku, opresji spo³ecznej,
nad pasa¿erami. S¹ po prostu
zawieraj¹cy czynnik zatruwa-
wraz z mê¿em Aleksandrem
miejsk¹ Przemyœla, lecz wy-
k³amstwa, z³odziejstwa, azja-
bezczelne, jak za dawnych
j¹cy, który koncentruje siê
i synem Andrzejem schroni³a
raŸnie powiedzia³ „czekiœci”.
tyckiej przewrotnoœci, oszustwa
dobrych sowieckich czasów
odparowuj¹c wodê. Któregoœ
siê przed hitlerowskim na-
Da³em mu 50 z³otych za no-
oraz gwa³cenia praw cz³owieka.
bywa³o. Podobno mo¿na zdo-
dnia nastêpuje masowy eufo-
jeŸdŸc¹ we wrzeœniu 1939
szenie walizki oraz za tê krótk¹
W ca³ej tej przyd³ugiej litanii
byæ ich przychylnoœæ za nie-
ryczny „odlot” wszystkich
roku. 17 wrzeœnia tego¿ roku
lekcjê historii wspó³czesnej
oskar¿eñ mo¿na zapewne
wielk¹ op³at¹ – nie mo¿e to
oszo³omionych pszczó³. Po-
do Lwowa wesz³a Armia
Polski. Nie s¹dzi³em, ¿e takie
znaleŸæ ziarna prawdy. Jest to
jednak byæ zwyk³a wziatka
zostaje pusty ul, a w nim
Czerwona – i tak oto Ola Wa-
rzeczy s¹ mo¿liwe w Trzeciej
tym bardziej widoczne teraz,
jak dawniej, lecz sponta-
matka, trochê pszczelej dzie-
towa notuje swoje wspomnie-
Rzeczypospolitej. Jeœli czekiœci
kiedy czas ostrego kryzysu
niczny podarek od serca.
ciarni i miód, tak ju¿ skon-
nia z tych dni: „Rosjanie bar-
pracuj¹ w Przemyœlu, to co
pogr¹¿a Ukrainê w nêdzy i nie
Tutaj z w³adz¹ nie ma ¿artów;
centrowany, ¿e odstraszaj¹cy
dzo sprytnie umiej¹ doprowa-
robi pan Kaczyñski w War-
sprzyja uczuciom przyjaŸni
to nie Polska albo Ukraina
ka¿dego, najg³upszego nawet
dziæ do jakiegoœ parali¿u.
szawie? A mo¿e lepiej by³oby
i wybaczenia. Znajdujê w tym
sprzed Drugiej Wojny Œwiato-
robala.
Przy³¹czy³y siê do tego jeszcze
po prostu oddaæ Przemyœl
zjawisku nieustaj¹cych oskar-
wej, kiedy rz¹dzili w niej
Co dalej bêdzie z pszczo-
bardzo ciê¿kie warunki
bolszewikom? By³by jeden
¿eñ, wiêcej - ksenofobii oraz
polscy panowie i jeœli nie bili
³ami? Nie wiem. Jedno wsze-
istnienia. Walka, na przyk³ad,
problem z g³owy.
paranoi, ni¿ rzeczywistego
po mordzie, to nazywano ich
lako jest wiadome. Dla
o wêgiel, o kartofle... Zima
Ukraina zawsze by³a dla
zagro¿enia. Czasy s¹ ciê¿kie,
„ludzkimi panami”.
pszczó³ nie ma ju¿ miejsca
by³a straszliwa. Mróz, œliz-
mnie zagadk¹. Od wielu lat
to prawda. Bieda i g³ód patrzy
W moim przedziale podró-
w dzikiej przyrodzie, bo
gawica, ten ponury, brudny
zagadkê próbujê rozwi¹zaæ
w oczy przeciêtnemu obywa-
¿uje czterech pasa¿erów:
dzikiej przyrody praktycznie
Lwów, bez œwiat³a. Chleb
bez powodzenia. Wydawaæ by
telowi Ukrainy, ale zagro¿enia
trzech Polaków i jeden Uk-
ju¿ nie ma. W lasach nie ma
zaraz nastêpnego dnia po
siê mog³o, ¿e od czasu kiedy
ze strony s¹siadów nie ma
rainiec. A zatem jest ca³y
ju¿ dziuplastych, spróch-
wkroczeniu Rosjan zawijano
upad³ Zwi¹zek Radziecki w
i nie bêdzie. A jednak – patrz¹c
komplet. Ciasno tutaj nie do
nia³ych drzew, mog¹cych
w gazetê. Nastêpnego dnia nie
1991 roku, sytuacja na tyle
oczyma mieszkañca Ukrainy,
zniesienia, tak wiêc, jedn¹
staæ siê pszczel¹ barci¹.
by³o ju¿ papieru... Myœmy
uleg³a zmianie – w sensie
z jednej strony rozsiad³ siê
z walizek, tê moj¹, trzeba by³o
Tereny dawniej podmok³e,
tam wtedy w tym zimnym,
przesuniêcia mentalnoœci
potê¿ny rosyjski niedŸwiedŸ,
wynieœæ do innego przedzia³u,
pe³ne ³¹k i kwiatów, dawno
ciemnym Lwowie mieli doϾ
tego kraju w kierunku Zacho-
który zawsze mo¿e przykrêciæ
który niestety od Lwowa by³
ju¿ osuszono. Pozosta³y pola
bezpoœrednich przyk³adów
du, ¿e rozwi¹zanie przyjdzie
kurek z gazem, a z drugiej –
ju¿ zarezerwowany. Jakoœ ni-
i ogrody u¿ywane przez lu-
zachowania siê sowieckich
samo, ¿e odnajdê tam po
roztacza siê wykwintna s³o-
komuniechcia³osiêspaæ, mimo
dzi, ale tam trwa w³aœnie
ludzi. Byli naszymi w³adcami
prostu trochê inn¹ Polskê,
wiañska kraina nad Wis³¹,
¿e noc robi³a siê coraz ciem-
wojna cz³owieka z robalem,
i mieli prawo do wszystkiego”.
a mo¿e nawet dobrze mi znan¹
której bli¿sze s¹ uk³ady z Bruk-
niejsza. Za oknamiwœród
przy okazji której mo¿e do-
Ten Lwów nigdy ju¿ nie mia³
dzisiejsz¹ Rosjê. Otó¿ wcale
sel¹, ni¿ los Ukrainy.
olbrzymich zwa³ów dziewi-
staæ siê i pszczo³om.
wróciæ do Polski. Na ¿yczenie
tak nie jest. Z tego co widzê,
Wszytko razem, to tylko
czego œniegu – pojawia³y siê
KG
Stalina sta³ siê stolic¹ za-
i zaraz o tym opowiem, Ukraina
jedna z ods³on sceny „cygañ-
aby zaraz znikn¹æbiedne