img
24
Wspomnienia obywatela ZSRR
Kurier Galicyjski * 15–28 czerwca 2012 nr 11 (159) * www.kuriergalicyjski.com
POD BERlIŃSKIM MuREM
Dla większości byłych obywateli Związku Sowieckiego pierwszy kontakt z Zachodem stał się możliwy w latach
„pieriestrojki”, po zniesieniu „żelaznej kurtyny” i zburzeniu muru berlińskiego. Niektórym być może brakuje śmiałości dla
przywołania własnych wspomnień z tego okresu, inni nie odczuwają takiej potrzeby. Ostatnio pewni podróżnicy do Euro­
py narzekają na zbyteczną, ich zdaniem, rzetelność polskich celników. Przypomnieli nawet dawne pogardliwe rosyjskie
przysłowie: „Утка не птица, Польша не заграница” („Kaczka nie ptak, Polska nie zagranica”)…
KRZYSZTOF HUFIEC
tekst i zdjęcia
oraz ilustracje z Wikipedii
A przecież po zniesieniu „że­
laznej kurtyny” Polska stała się dla
większości obywateli ZSRR szansą
na przetrwanie w warunkach pustych
półek sowieckich sklepów i galopu­
jącej inflacji. Na pewno pozostaną w
pamięci przepełnione wagony, po od­
nowieniu stałej komunikacji kolejowej
np. między Lwowem i Przemyślem,
śmierdzące tanią wódką, śledziami
i jeszcze nie wiadomo czym. Często
Portret beethovena
wsiadało się do nich przez okna…
Moje pierwsze „zapoznanie się” z
Zachodem było nieco kulturalniejsze,
gdyż zupełnie przypadkowo miałem
okazję wziąć udział w wycieczce
turystycznej do NRD latem 1989 r.,
czyli kilka miesięcy przed zburze­
niem muru berlińskiego.
Cud dokonany
Ten fakt można nazwać cudem,
Portret Goethego
Mur berliński
ponieważ skład uczestników podob­
nych wycieczek w czasach sowiec­
gdzie nazajutrz mieliśmy wsiąść do
jedni starali się przewieźć więcej to­
lecz absolutnie nic o jego poglądach
kich, nawet do krajów „obozu socjali­
pociągu pasażerskiego Moskwa –
waru, by „okazyjnie” sprzedać go
religijnych. Pomimo, że cerkiew była
stycznego” był rzetelnie sprawdzany
Berlin.
Niemcom, inni jeszcze przed wyjaz­
zamknięta, pozwolono nam wejść
i dobierany. Wycieczki zagraniczne
dem, poszukiwali marek NRD wśród
i poradzono, jako podróżnym, pomo­
przeznaczone były dla różnych dygni­
znajomych wojskowych, którzy wła­
dlić się przed obrazem św. Mikołaja.
tarzy komunistycznych, członków ich
Z pomocą św. Krzysztofa
śnie skończyli tam służbę. Oprócz
Już jutro przekonałem się, że nie tyl­
rodzin i osób im bliskich. Do żadnej z
i św. Mikołaja
Wcześniej byłem w Brześciu
drobnych rzeczy do sprzedania
ko św. Krzysztof, mój patron, pomaga
tych kategorii nie należałem, ponad­
i zwiedziłem tam memoriał, glo­
posiadałem dinary jugosłowiańskie,
podróżującym…
to nie byłem komunistą. Pracowałem
ryfikujący sowiecką obronę twier­
które można było wymienić jedynie
Duże bagaże niektórych osób z
wtedy jako zwykły inżynier, krótko po
dzy brzeskiej przed hitlerowcami w
w Polsce. Liczyłem, że uda mi się
naszej grupy zmusiły do pertraktacji
studiach, w jednym z zakładów prze­
czerwcu 1941 r. W tym czasie nie
je sprzedać podczas półgodzinnego
z celnikami sowieckimi. Po zbiórce
mysłu elektronicznego. Później, po
wiedziałem o bohaterstwie Polaków,
przystanku pociągu w Warszawie.
pieniędzy udało się. Nas z Jurkiem
powrocie z NRD zrozumiałem praw­
mężnie broniących tej twierdzy we
Gdy wysiadłem z wagonu na
i jeszcze kilku osób do grupy „przed­
dziwą przyczynę tego „cuda”. Ko­
wrześniu 1939 r. Więc przed nocle­
warszawskim dworcu, poczułem, że
siębiorców” nie włączono, patrząc
muniści stracili zainteresowanie do
giem spędzaliśmy czas z kolegą na
po raz pierwszy w życiu zstąpiłem
pobłażliwie na nasze małe torby tu­
zwiedzania NRD w warunkach przy­
Weimar. Mauzoleum Goethe-
spacerze po starej części Brześcia.
na ziemię przodków. Zastanawiałem
rystyczne. Problem polegał na tym,
gotowywanego połączenia Niemiec
go i Schillera
Jurek zaproponował by zwiedzić za­
się czy mam szybko szukać kantoru
że przed wyjazdem nikomu nie udało
i ówczesnej sytuacji ekonomicznej w
Miłośnikom europejskiej kultu­
bytkową drewnianą cerkiewkę na jed­
wymiany walut, czy może uklęknąć
się wymienić żadnej waluty, koniecz­
tym kraju, podobnej do ZSRR. Jest to
ry trudno było również zrozumieć
nej z bocznych uliczek. Wiedziałem
i całować ziemię. Tę dawną tradycję
nej na drobne wydatki. Na banki nie­
malutki, lecz wyraźny przykład mate­
dlaczego przed śniadaniem przy
o „niewyraźnej” narodowości kolegi,
przypomniał rodakom Jan Paweł II.
mieckie nadziei też nie było. Dlatego
rializmu marksistowskiego.
„szwedzkim stole” uprzedzono na­
W końcu dinary jugosłowiańskie po­
Po wykupieniu w firmie turystycz­
szą grupę o zasadach należnego
zostały na pamiątkę…
nej „Inturist”, jedynej na cały ZSRR,
zachowania, a później poproszono,
Polscy celnicy, a później nie­
odpowiedniego skierowania byliśmy
żeby nie wyrzucać butelek po wodzie
mieccy (we Frankfurcie nad Odrą)
wraz z Jurkiem, kolegą z pracy,
mineralnej przez okna autobusu. Wi­
bez większych kłopotów sprawdzali
szczęśliwi w oczekiwaniu na chwilę
docznie do podobnych uwag zmusiło
tylko paszporty. Późno w nocy dotar­
zapoznania się z tradycją, kulturą i
Niemców poprzednie doświadczenie
liśmy do Berlina.
pamiątkami historycznymi Niemiec
obcowania z „Ruskimi”.
(chociaż wschodnich), krajem filozo­
Pierwsze wrażenia były jednak
fów i poetów.
Pierwsze wrażenia
pozytywne. Pomimo ponurej miej­
W ciemnościach dowieziono
Oczywiście, przed wyjazdem
skiej architektury, z czasów przed­
nas autobusem do centrum Berli­
złożyliśmy podpisy pod zaleceniem
wojennych i szarości powojennej,
na i właśnie tam, w znanym hotelu
nierozgłaszania tajemnicy państwo­
widoczne były tendencje zmian ku
„Stadt Berlin” doszło do mojego
wej w tzw. pierwszym wydziale na­
lepszemu. Starały się o to firmy
pierwszego zapoznania się z ówcze­
szego zakładu, podporządkowanego
budowlane, sprowadzone z terenu
snym Zachodem. Pierwsze słowo,
bezpośrednio KGB. Teraz nie jest to
RFN. Na naszą wyobraźnię oddziały­
które przeczytałem, wcale nie było
tajemnicą, że większość zakładów
wały kolorowe kawiarnie i restauracje
napisane w języku niemieckim, ani
byłego ZSRR pracowało w dzień i w
z wyniesionymi na chodniki stolikami,
nawet czcionką gotycką. Na ścian­
nocy na przemysł wojskowy, a różne
ładnie udekorowane kwiatami. Nic
ce wewnątrz szybkobieżnej windy
„instytucji naukowe” korzystały z tech­
podobnego w tym czasie na terenie
zauważyliśmy ręczny napis wielkimi
nologii zachodnich i odpowiedniego
ZSRR nie było. Najbardziej zadziwia­
literami cyrylicą. Składało się z trzech
sprzętu, kupionego rzekomo „w celu
jącym widokiem były malutkie króliki,
liter i jest do dnia dzisiejszego dobrze
naukowym”…
wolno pasące się na dokładnie wy­
znane byłym obywatelom Związku
Naszą grupę turystyczną (ok. 30
strzyżonych trawnikach wzdłuż Unter
Sowieckiego, głównie z podobnych
osób, przeważnie nauczycieli, leka­
den Linden. Strasznie było nawet
napisów na ścianach publicznych
rzy, muzyków, inżynierów) dowie­
Hotel „Stadt berlin”
pomyśleć jaki byłby ich los gdyby wy­
ubikacji…
ziono do Brześcia (d. Litewskiego),