img
32
kocham cię, Polsko!
14 grudnia 2012–14 stycznia 2013 nr 23-24 (171-172) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.com
kiBicuJąc z oDDAli
Dajmy na to, ja panu teraz wszystko szczerze powiem. Cały, jak
mówią, otworzę się... To zwodnicze słowo, jakby człowiek miał
w środku nie wiadomo jakie cudeńka do pokazywania bliźnim,
duszyczkę ze skrzydełkami w bielutkiej sukience czy coś w tym
rodzaju. A tak naprawdę nic podobnego tam nie ma, czasem
ludzkie wnętrze jest jak wypalony piorunem pień: sam węgiel
i popiół. Widzi pan, już jestem szczery, mimowolnie tak.
Jak długo kształtuje się czło-
wickiego reżymu natychmiast rzedła
WoJCIECh GRZELAK
Te świąteczne dni są czasem
wiek? Ile czasu potrzeba, aby wy-
mina i machali ręką: „Chcesz być
na refleksję nad życiem, na myśli,
Namawia pan, żeby powiedzieć
tworzyły mu się określone poglądy,
sobie tym Polakiem, no to bądź”.
o wszystkim. A mi to po co? Pan po-
postawa życiowa? By stał się men-
Dopiąłem tego, że w dokumentach
które w pośpiechu codzienności
tem wyjedzie, a ja tu zostanę, i mnie,
talnie tym, kim będzie do końca ży-
niezmiennie wpisywano mi polskie
nie są w stanie pojawić się w naszych głowach.
proszę pana, po głowie nie pogłasz-
cia? Mądrzy pedagodzy powiadają,
pochodzenie.
Może z nich wyniknąć wyłącznie coś dobrego...
czą. Oberwę za swoje – jak nie teraz,
że przynajmniej kilkanaście lat. W
Szukałem brata potem, a jakże.
to za parę lat. W tym kraju władza nie
moim przypadku okres ten trwał od
Gdzie ja nie pisałem! Wszystko na
Tak rodzą się marzenia,
zapomina o tych, co jej podpadli. Po-
października 1941 roku do 2 marca
próżno. Prawdopodobnie poległ w
a człowiek musi mieć marzenia,
wiadają u nas za Uralem: „dalej niż
1944 roku. Niecałe dwa i pół roku.
ofensywie ze stycznia 1945 roku –
na Sybir nie ześlą, więc czegóż bać
No pewnie, coś tam było przedtem
gdzieś w Polsce.
piękne, niewiarygodne,
się?”. Niby racja, ja też nie w takim
i potem. Ale niewiele. A to, co prze-
Nie, rodziców nie pamiętam wca-
wznoszące ponad codzienność!
wieku, aby zaraz portkami trząść. Że
kazał mi mój brat, co we mnie wpoił,
le. Brat mi opowiadał o nich, próbował
Życzę Ci najpiękniejszych marzeń
już nie te czasy? Że nie powtórzą się
kiedy razem wychowywaliśmy się w
rysować nawet portrety, ale artysta to
łagry, głód i terror? Nie warto zadu-
syberyjskim przytułku, zostało we
on był nietęgi. Co ja pamiętam sprzed
pod słońcem!
faniem grzeszyć, można się zbyt
mnie na zawsze. Tylko dzięki moje-
wywózki? Choinkę jedną, Wigilię zna-
boleśnie rozczarować. Bo przecież
mu bratu wiem, że jestem Polakiem.
czy się. Świeczki na drzewku, jakiś
wszystko nie od czasów dawnych
Uczył mnie języka, historii, wykorzy-
nastrój niezwyczajny, gwiazdy wielkie,
czy nowych zależy, ale od ludzi. A
stywał na to każdą wolną chwilę. W
gdyśmy na pasterkę szli. I uśmiech
krukiem, wszystko zależy od punktu
prawie pół wieku własną piersią za-
ludzie nie zmieniają się wcale.
szkole nas rusyfikowano, a on kładł
czyjś, kobiecy, może matki mojej?
widzenia), wtopił się w tło jak inni...
słaniała ją Armia Czerwona.
Całe życie przedstawić w krótkiej
mi do głowy wiedzę, dzięki której nie
Ale pewności nie mam, bo żadne
Wtedy łatwiej byłoby znosić ten los.
Po tym, jak Polska opuściła czer-
rozmowie? Nie da się, oczywiście,
zapomniałem, skąd pochodzę. Dużo
rysy twarzy, poza tym uśmiechem
Ale ja nie mogłem. Ta Polska tkwiła
wony obóz i zwróciła ku Zachodowi,
ale to i owo można streścić. Bywało
starsze rodzeństwo przeważnie lek-
mi przed oczyma duszy nie majaczą.
we mnie cały czas. Pozostałem wier-
ta moja ojczyzna, której na dobrą
przecież, że kazali życiorys w pięciu
ceważy smarkaczy, woli towarzystwo
Więc tylko tyle mi zostało.
ny sobie. I bratu przede wszystkim.
sprawę nigdy nie zaznałem, za jed-
linijkach napisać. Powiem zatem po
rówieśników. Brat zastąpił mi ojca,
Mało, mówi pan? Mnie musiało
Nie, jakieś poważniejsze repre-
nym zamachem przybliżyła się do
kolei. Urodziłem się w 1936 roku w
matkę i polską szkołę na dodatek.
wystarczyć na całe życie. Bo innych
sje mnie nie spotkały. Ot, parę razy
mnie i oddaliła zarazem. Jak to moż-
powiecie kostopolskim na Wołyniu.
Najlepszą polską szkołę.
wspomnień z Polski ja nie mam.
natarto mi uszu, awans wstrzymano.
liwe? Ano tak: oddaliła, bo, według
„Hardym Polaczkiem” przezwano. Na
Rosjan, wśród których żyję, zdradzi-
rozmowy mnie wzywali. I sąsiedzi,
ła. Kogo czy co, tego dobrze nie wia-
jak to w Rosji, bardziej podejrzliwie
domo, ale nikt tu się nad tym głębiej
i uważnie mi się przyglądali. Do póź-
nie zastanawia. Najczęściej powta-
nych lat osiemdziesiątych z żadnymi
rza się przy takiej okazji frazesy o ro-
rodakami kontaktów praktycznie nie
dzinie socjalistycznych narodów lub
utrzymywałem. Chociaż w gazetach
o wspólnocie słowiańskiej. Polska
w kółko pisano o serdecznych wię-
odpłaciła czarną niewdzięcznością
ziach łączących ludzi sowieckich z
za pomoc, jakiej Związek Sowiecki
budującymi socjalizm Polakami, fak-
udzielał jej przez tyle lat, za wyzwo-
tycznie o tym, co dzieje się na zachód
lenie spod hitlerowskiego jarzma.
od ZSRS, niewiele można było się
„Gdyby nie nasi żołnierze, których
dowiedzieć. Po wojsku zatrudniłem
poległo w Polsce sześćset tysięcy,
się w bibliotece w Omsku, trafiłem
Polaków czekałaby zagłada z rąk
tam przypadkiem na polskie książki.
Niemców” – przekonują Rosjanie.
Była to dla mnie niezwykłe wydarze-
Nie pomyślą przy tym, aby zapytać
nie, czytałem nocami, bez wytchnie-
tych swoich „słowiańskich braci”, co
nia. W połowie lat sześćdziesiątych
oni sami sądzą na ten temat.
znajomy z przedsiębiorstwa rozpo-
Zaczęły w Rosji powstawać sto-
wszechniania filmów zaprosił mnie
warzyszenia polskie. Często były
na kilka pokazów polskiego kina.
one początkowo powiązane z orga-
Wtedy na ekranie zobaczyłem, jak
nizacją „Memoriał”. Trafiali do nich
wygląda Polska.
różni ludzie: Polacy i przypadkowi
Widziałem również, co na olim-
„Polacy”. Niektórym zdawało się,
Mój ojciec był urzędnikiem państwo-
Władze zmusiły brata aby przyjął
Pomimo trąbienia przez propa-
piadzie w Moskwie pokazał Włady-
że zaraz manna spadnie z nieba,
wym. Miałem brata, starszego aż
sowiecki paszport. Wiosną 1944 roku
gandę bolszewicką o równoupraw-
sław Kozakiewicz. Bardzo dobrze
Warszawa sypnie pieniędzmi. Byli
przyszło wezwanie z wojenkomatu
o lat osiem. W 1940 rodzinę naszą
nieniu wszystkich narodów w „wielkiej
go rozumiałem. Też był pod Sowie-
też i tacy, których delegowano. Od-
wywieźli na Sybir. Podczas transpor-
Mojego brata posłano na front. Z woj-
rodzinie socjalistycznej” i dozgonnej
tami, urodził się w Solecznikach pod
powiednie służby czasami prowoko-
tu moja matka zmarła na zapalenie
ny już nie wrócił.
ich przyjaźni, najlepiej w Związku
Wilnem. Czułem to samo, co on,
wały powstające wokół środowisk
płuc, a ojca aresztowało NKWD,
Żyłem, jak mi to wypominano
Sowieckim mieli rdzenni Rosjanie.
jednak w odróżnieniu od polskiego
polonijnych intrygi, a nawet afery.
kiedy wyszedł z wagonu, aby na ja-
przy każdej okazji, na garnuszku so-
Przedstawicieli innych nacji mniej
mistrza lekkoatletyki nie tylko w cią-
Podzielona mniejszość polska jest
kiejś stacji znaleźć coś do jedzenia.
wieckiego państwa. Bardzo chciano
lub bardziej otwarcie podejrzewano
gu krótkiego występu na stadionie,
oczywiście Moskwie na rękę; władze
Ludzie z pociągu chcieli przygarnąć
ze mnie zrobić bolszewika. Materiał
o szowinizm lub jakąś nieprawomyśl-
ale przez niemal czterdzieści lat.
rosyjskie, obserwując to, co dzieje
mnie i brata, ale konwój nie po-
z pozoru stanowiłem idealny: by-
ność. Pokazuje to dobitnie zakłama-
Kiedy stuknęła mi pięćdziesiątka,
się na ich własnym podwórku, po-
zwolił i rozdzielono nas. Trafiłem do
łem sam na świecie, bez rodziny,
nie tej nieludzkiej ideologii. Mogłem
o Polsce zaczęto w Rosji mówić czę-
strzegają dzisiejszą Rzeczpospolitą
ochronki w Nowosybirsku. Brat od-
szczeniak nieopierzony. Dziwiono
rozpłynąć się w masie, „rozbawić”,
ściej i gorzej. To już nie był ten przy-
podobnie, jak w XVIII wieku, czyli
nalazł mnie półtora roku później, już
się, kiedy uparcie deklarowałem
jak mówią Rosjanie. Po polsku „roz-
jacielski kraj, którego klasa pracująca
jako kraj, gdzie wszyscy biorą się za
po wybuchu wojny między Stalinem
polską narodowość. „Jaki tam z cie-
bawić” całkiem przecież odmienny
zdołała stłumić kontrrewolucję „So-
łby, za nic mając wspólne dobro. Kto
i Hitlerem. Jak zdołał tego dokonać,
bie Polak?” – śmiali się ze mnie w
sens ma, wesoły taki. Tymczasem
lidarności”. Wychodziło na to, że ci,
wie, czy ten jaskrawy brak jedności
co przeszedł, zanim się znów spotka-
szkole i w urzędach. Ale nie dałem
w tym nic śmiesznego nie było. Wy-
którzy chcieli obalić z takim wysiłkiem
nie inspiruje Kremla do prowadzenia
liśmy, tego nie wiem, ale domyślam
sobie w kaszę dmuchać: recytowa-
obraża pan sobie, przez całe życie
budowany nad Wisłą socjalizm, teraz
polityki lekceważenia Polski.
się. Ze śmierci mnie wyciągnął, bo
łem w takich wypadkach oficjalne
pozostawać wiernym sobie, wbrew
dochodzą do władzy. Nagle Polska
Ale jest i druga strona medalu.
chorowałem bardzo ciężko, miałem
slogany o wieczystej przyjaźni po-
przeciwnościom? Gdybym tylko zre-
okazała się siedliskiem spekulantów
Spotykałem Polaków z Syberii, któ-
prawie sześć lat i ważyłem niecałe
między ZSRS a odrodzoną ludową
zygnował ze swoich przekonań, prze-
i warchołów. Poszła dobrowolnie na
rym dane było po 1990 roku odwie-
dziesięć kilogramów.
Polską. Funkcjonariuszom bolsze-
stał być tą czarną owcą (czy białym
pasek imperialistów, przed którymi
dzić stary kraj. Wracali zaszokowani