img
29
www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 26 marca–15 kwietnia 2013 nr 6 (178)
Lubię Lwów, bo niczego  Flash mob wielbicieli
Liny kostenko
przed turystami nie udaje” 19 marca br. o godzinie 10:00 studen-
Nie pamiętam już, kto powiedział te słowa, ale wiele osób
ci Lwowskiego Uniwersytetu im. Iwana
usłyszało je później ode mnie. Nie po to, żeby tłumaczyć
Franki weszli na wieżę lwowskiego ratu-
sza – w taki sposób zaczęły się obchody
nasze krzywe drogi i odlatujące tynki, ale żeby wytłuma-
83 urodzin znanej ukraińskiej poetki,
czyć coś, co jest prawdziwą atrakcją Lwowa, bo przecież
pisarki i tłumaczki Liny Kostenko.
nie chodzi o dalekie echa włoskiego renesansu ani wie-
deńskiej secesji, ale o kontekst, w którym to wszystko jest
osadzone. Nie pamiętam, kiedy te słowa zostały wypowie-
dziane, ale musiało to być dawno, gdzieś pomiędzy okre-
sem, kiedy Lwów przestał być już stolicą Galicji, a nie zo-
stał jeszcze stolicą czekolady, kawy, pączków, sera i wina.
Być może teraz nie zostałyby już wypowiedziane.
jadali najznamienitsi goście przyjeż-
czywistości, które wiążą nas z miej-
KATArZYNA łoZA
dżający do Lwowa. Piwo pił w tram-
scem, w którym się znajdujemy. To
waju, który nigdy nie stał na szynach
są przedmioty, które nie opowiadają
Wiele osób podkreślało, że we
i w hali, która do złudzenia przypomi-
historii, one są nią. To, co kiedyś było
Lwowie daje się odczuć szczególny
nała lwowski rynek. W poszukiwaniu
zwyczajne i dla wszystkich, teraz
genius loci, duch miejsca, który spra-
słynnej lwowskiej wielokulturowości
stało się elitarnym towarem, który wy-
wia, że jest ono wyjątkowe. Na pew-
lina Kostenko
przymierzył czapkę ze sztucznymi
chodzi do klienta nawet na ulicę.
no było wyjątkowe dla tych, którzy
pejsami, niezauważając tuż obok we
musieli je niegdyś opuścić i kultywo-
Jeśli kupujemy legendę
framudze drzwi śladu po prawdziwej
Lina Kostenko była jedną z naj-
wali lwowskie tradycje na ziemiach,
EuGENIuSZ SAło
lwowa, żądajmy towaru naj-
mezuzie, zrobił zdjęcie obok figury
bardziej znanych postaci spośród
które z przymusu stały się ich nową
tekst i zdjęcie
wyższej jakości.
Jana Zeha, przechodząc obojętnie
plejady młodych ukraińskich po-
Jest prawem legendy, że nie do
ojczyzną. Ale okazało się wyjątko-
obok apteki, w której tenże Zeh wy-
Poetycki flash mob składał się
etów, którzy rozpoczęli działalność
końca jest prawdziwa, że wymyślili
wym także dla tych, którzy, często
nalazł naftę, bo trwa w niej niekoń-
z kilku części. Trzymając w ręku ko-
literacką na przełomie lat 50. i 60.
ją ludzie, że jest w niej tylko ziarnko
także nie z własnej woli trafili tu po
czący się remont. Jadł w barze, w
lorowe baloniki młodzież odczytała
XX wieku. Twórczość „Szistdesiat-
prawdy. Ale żądajmy tego ziarenka.
II wojnie światowej. Z przydziału i z
którym na ścianie odtworzono z błę-
wspólnie jej wiersz „Я вранці голос
nyków” (grupa pokolenia pisarzy i
Żądajmy, aby Ci, którzy nam ten
przypadku. Miasto nagle zapełniło
dami polskie przedwojenne napisy,
горлиці люблю” („Uwielbiam głos
poetów lat 60.) wniosła do ukraiń-
Lwów, zresztą za wcale duże pie-
się ludźmi, którzy dopiero uczyli
podczas kiedy oryginalne napisy na
turkawki rano”). Po symbolicznym
skiej literatury nowe prądy. Awan-
niądze, sprzedają, nie wciskali nam
się żyć w mieście. Nauka była długa
przebudzeniu miasta w niebo wy-
gardowe i krytyczne nastawienie do
i żmudna, a Lwów wymagający.
puszczono trzy białe gołębie jako
ówczesnego ustroju zwróciły uwagę
Nie wiem, czy to właśnie genius
symbol niezłomnej postawy poetki.
czytelników.
loci sprawił, że nowi lokatorzy czuli
Na zakończenie wszyscy razem zło-
przed Lwowem pewien niewytłuma-
żyli życzenia Linie Kostenko i zapro-
Lina Kostenko (ur. 19 marca
czalny respekt, czy to fakt, że z góry
sili ją do Lwowa.
1930 roku w Rzyszczewie koło Kijo-
lwowskich kamienic patrzyła na nich
Dziś o godz. 13:00 zostanie
wa) jest autorką tomików poezji „Над
historia, ale przemeblowanie zaczęli
otwarta wystawa fotograficzna „Po-
берегами вічної ріки” („Nad brzega-
nieprędko. Niby wytapetowano to lo-
dróż serca” (hol gmachu głównego
mi wiecznej rzeki), „Неповторність”
kum na nowo, ale spod tapet wciąż
Uniwersytetu Lwowskiego), każde
(„Niepowtarzalność”), „Сад нетану-
wyzierało stare i nie dawało o sobie
zdjęcie będzie podpisane cytatami
чих скульптур” („Ogród rzeźb nie-
zapomnieć.
z poezji Liny Kostenko.
topniejących”) (1987), poetyckiego
Coś sprawiło, że nowi aktorzy we-
– Rokrocznie, 19 marca, w dniu
poematu historycznego „Маруся
szli do opuszczonego teatru i zaczęli
urodzin Liny Kostenko organizujemy
Чурай” („Marusia Czuraj”), za który w
grać przerwaną przedwojenną sztu-
czytanie wierszy na uniwersytecie,
1987 roku otrzymała Nagrodę Tarasa
kę. Coś sprawiło, że zaczęli udawać,
a w tym roku chcieliśmy zrobić to tu
Szewczenki, poemat „Берестечко”
że stąd pochodzą, albo przynajmniej
– na wieży Ratusza – żeby wysłać
(„Beresteczko”). W 2010 roku uka-
żałować, że tak nie jest.
życzenia z samego serca Lwowa i w
zała się jej powieść „Записки укра-
W ostatnich latach Lwów aktyw-
taki sposób zaprosić Linę Kostenkę
їнського самашедшого” („Notatki
nie się rozwija i buduje swoją nową
do częstszego odwiedzania naszego
ukraińskiego samaszedszoho”), któ-
tożsamość. Część tych starań wy-
pięknego miasta – powiedziała jedna
ra wzbudziła ogromne zaintereso-
korzystuje dawne tradycje, choć w
z organizatorek akcji poetyckiej, stu-
wanie i stałą się jedną z najlepszych
innej, nowej, odświeżonej lub tylko
dentka Maria Szynkarczuk.
książek 2011 roku.
przemielonej formie. Całe sztaby
ludzi w gabinetach ratusza głowią
fasadach dawnych sklepów giną w
podróbek. Popierajmy tych, którzy
się, czym przyciągnąć turystów do
czasie kolejnych „jewroremontów”.
szanują gości, nie szczędząc swojej
Lwowa, a działy marketingu niezli-
Jest takie powiedzenie: To, co
pracy i pieniędzy, aby dać im to, co
czonych kawiarni, restauracji, barów,
wyrzucamy – to śmieci. To, czego
najlepsze. Jeśli chcemy poczuć, że
hoteli, agencji turystycznych myślą, w
nie wyrzucili nasi rodzice, to retro.
jesteśmy we Lwowie, jedzmy we
jakim papierku ten Lwów sprzedać.
To, czego nie wyrzucili nasi dziadko-
wnętrzach kamienic, nie chat. I zwra-
I oto zachęcony reklamowym fol-
wie, to antyki. Lwów miał szczęście,
cajmy uwagę na to, czy aby w czasie
derem przyjeżdża do Lwowa turysta.
że nie zmiotła go z powierzchni ziemi
zbyt doskonałego remontu nie załata-
I co widzi? Widzi miasto, które krzy-
wojna, że kolejne wojska maszerują-
no wszystkich dziur, którymi ulatniał
kliwie i kolorowo opowiada mu swoją
ce przez miasto nie zdążyły zabrać
się genius loci.
historię, a właściwie ją sprzedaje. A
wszystkiego. Pamiętajmy, że to, co
„Braty Hadiukiny”, nawiązując do
po dniu, lub po kilku wyjeżdża chud-
cenne, znajduje się nie tylko w mu-
lwowskiej subkultury, śpiewali: „lwow-
szy o kilka banknotów, za to obje-
zeach. Sprzęty z lwowskich miesz-
scy batiarzy nie roztrząsali, czy jesteś
dzony doniecką i belgijską czeko-
kań, tabliczki reklamowe, umywalki z
Żydem czy Polakiem, ważne, żebyś
ladą, którą popijał kawą w tureckiej
lwowskich podwórek, ba, nawet drzwi
nie był frajerem”. Czego i wszystkim
kawiarni, nie domyślając się nawet,
obdrapane z farby stają się atrakcją
czytelnikom życzę – nie bądźcie fra-
że dawniej w tym miejscu znajdowa-
Poetycki flash mob studentów na wieży lwowskiego ra-
lwowskich kawiarni. To okruchy rze-
jerami.
ła się elegancka restauracja, w której
tusza