img
24
Niezwykłe historie
17–30 maja 2013 nr 9 (181) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.com
koszmary z Szorii
Górna Szoria zajmuje południową część Obwodu Kemerowskiego, położonej na Zachodniej Syberii jednostki administra-
cyjnej Federacji Rosyjskiej. Tubylczą ludnością tej krainy są Szorowie, nieliczny naród pochodzenia tureckiego,
spokrewniony z Ojrotami, kultywujący swoje specyficzne tradycje. Z roku na rok wyrastają w Szorii nowe obiekty tury-
styczne, przede wszystkim hotele dla narciarzy, których tu wciąż przybywa. Lokalne trasy zjazdowe, wprawdzie niezbyt
długie, wyróżniają się wielką malowniczością. Choć bowiem Szoria znajduje się stosunkowo blisko Kuzbasu, najwięk-
szego zagłębia górniczego w Rosji, liczne zdroje i rzeki są tutaj krystalicznie, powietrze nadzwyczajnie czyste i rześkie, a
nieskażona, przepyszna natura sprawia, że w jej otoczeniu można zapomnieć o wszelkich strapieniach, jakie niesie cywili-
zacja. Jak szum wody i szelest liści, jak śpiew tajgi dźwięczą szorskie nazwy: Temirtau, Tasztagoł, Szeregesz, Szałym.
głupie, ale padłem na kolana, wprost
WoJCIECH GrZELAK
w trawę i nie spuszczając wzroku z
tekst i zdjęcia
tego, co znajdowało się przede mną,
Ten sielankowy obraz mącą jed-
zacząłem, ciągle na kolanach, powoli
nak wieści dobiegające z najbar-
wycofywać się. Dopiero wtedy, gdy
dziej niedostępnych zakątków Szorii.
poczułem, że jestem już bezpieczny,
Mówią one o niewytłumaczalnych
zerwałem się na równe nogi i ucie-
i zatrważających zjawiskach, któ-
kłem. Za żadne pieniądze więcej tam
re rzadko wszak opisywane są ze
nie wrócę.
szczegółami. Czasami doniesienia
Jaszyn miał sporo szczęścia.
te na pierwszy rzut oka sprawiają
Iwan Bukin, który wraz z nim włóczył
wrażenie pospolitej kaczki dzienni-
się nieopodal uroczyska, przepadł
karskiej. W marcu tego roku lokalną
bez wieści. Jaszyn z tego powodu był
prasę obiegły wzmianki o przeraże-
nawet podejrzewany o popełnienie
niu, jakie ogarnęło kilku zbieraczy
przestępstwa, ale ostatecznie zwol-
brzozowego soku w górach południo-
niono go z braku dowodów. Prowa-
wo-wschodniej Szorii. Z drzew try-
dzone niemrawo i w ograniczonym
snęła gęsta, ciemnoczerwona ciecz,
zakresie poszukiwania Bukina nie
która wyglądała jak krew. Ale w kilku
dały rezultatów.
mało uczęszczanych rejonach Szo-
Z niepojętym i budzącym strach
rii zachodzą wypadki nieporównanie
oddziaływanie Dharkanu najczęściej
bardziej dramatyczne. Ilość tych
stykają się pracownicy leśni oraz
zdarzeń w ostatnim czasie wzrosła.
myśliwi, oni to bowiem najczęściej
rzeka Sałair na rubieży Ałtaju i Szorii
Miejsc, które wolno uznać za ośrodki
zbliżają się do tego fatalnego punktu.
„zaburzeń realności”, jest w szorskich
Jeden z drwali opowiadał, jak kiedyś
lasach przynajmniej pięć. Wszystkie
wieczny półmrok. Czasami pnie są
Niektórzy powiadają, iż tam właśnie
zabrał bukłak z wodą, a gdy go otwo-
Szorii” z przymrużeniem oka; w od-
wyróżnia uczucie przygnębienia, któ-
niepokojąco poskręcane, przyroda
odprawiali tajemne rytuały szamani
rzył (rzecz jasna w odpowiednim,
ległym o 150 kilometrów Nowokuź-
remu poddaje się każdy, kto zapuści
zdaje się tu ulegać jakiejś złowrogiej,
dawno zaginionego ludu. Najczę-
jak przypuszczał, oddaleniu od uro-
niecku owe szorskie bajdy wywołują
się w te najdziksze ostępy Szorii.
chorobliwej mocy. Zwierzęta, w które
ściej jednak miejscowi mówią: „Uro-
czyska), naczynie było pełne długich
najczęściej sceptyczne uśmiechy.
Szczególnie posępne wrażenie
obfituje Szoria, unikają Dharkanu.
czysko Darkhan jest niedobre. Tak
czerwonych robaków. Leśnik Diere-
Oczywiście wyłącznie u kogoś,
czynią okolice uroczyska Dharkan,
W języku ojrockim nazwa ta znaczy
było zawsze. Lepiej tam nie cho-
wiannow z Adyaksy podczas obcho-
kto nigdy nie znalazł się w tej części
leżącego w pobliżu źródła rzeki
„Martwa krew”. Nikt o zdrowych zmy-
dzić”. Pośród mieszkańców Górnej
du zaczepił połą fufajki o kolczasty
szorskich gór, gdzie bierze swój po-
Mrassu. Tutaj przyroda, tak dotąd
słach nie odważy się choćby zbliżać
Szorii krążą przerażające opowieści
krzew. – Ale kiedy odwróciłem się, to
czątek rzeka Mrassu.
wspaniała, pokazuje się z najgor-
do uroczyska. Z wielkim prawdopo-
o tym, co spotkało śmiałków, którzy
wcale nie był krzak – opowiada zaci-
- Późną wiosną 2004 roku wy-
szej strony. Omszałe skały i zwalone
dobieństwem można założyć, że po
zapuścili się na rubieże Dharkanu.
skając z emocji pięści, choć od tamtej
brałem się z trójką przyjaciół na wę-
pnie, podobne do kości olbrzymów,
niezbyt długim czasie spędzonym w
O ile jednak w wioskach położonych
chwili minęło już pięć lat. – Widziałem
drówkę po południowych rejonach
zagradzają drogę, a nierozważna
tym miejscu nawet wiedźma z lasu
najbliżej uroczyska budzi ono panicz-
wyraźnie, jak zaroślach znika łapa ja-
Szorii – opowiada Gleb Jaszyn,
próba ich obejścia może skończyć
Blair dostałaby gęsiej skórki.
ny lęk, a mieszkańcy Adyaksy, Bug-
kiegoś wielkiego drapieżnego zwie-
mieszkaniec Nowokuźniecka. – Gdy
się pochłonięciem przez wciąż nie-
Od dawna miejsce to otoczone
zasu czy Kantusa bardzo niechętnie
rzęcia. Właściwie wyglądało to tak,
po kilku dniach dotarliśmy nad bezi-
nasycone bagno. Dziwaczne, po-
było bardzo złą sławą. Najdziwniej-
wymieniają tę przeklętą nazwę, o tyle
jakby część krzewu zamieniła się na
mienny potok, jeden z lewych dopły-
kryte ohydnym szarawym liszajem
sze jest to, że nikt z tubylców nie
w miejscowościach bardziej oddalo-
moment w olbrzymiego czerwonego
wów górnej Mrassu, nieoczekiwanie
drzewa stoją gęsto, panuje śród nich
potrafi wyjaśnić, dlaczego tak jest.
nych opowiada się „legendy Górnej
kota – takiego nigdy w życiu nie wi-
Sasza oznajmił, że dalej nie idzie.
działem, a potem, zanim zdążyłem
Wymawiał się bólem brzucha, ale nie
dobrze się obejrzeć, wróciła do daw-
brzmiało to przekonująco. Zawrócił, a
nej postaci. Dopiero w domu okazało
razem z nim poszedł Locha. Dotarli
się, że zdrapania były bardzo głębo-
do Nowokuźniecka bez przygód.
kie. Przecięły fufajkę, spodnie i moją
Ruszyłem w dalszą wędrówkę z Iwa-
skórę. Rany bardzo źle się goiły, do
nem: zabłądziliśmy, mijaliśmy po dro-
tej pory mam na nodze cztery długie
dze przedziwne miejsca, wolę o nich
szramy.
nie mówić. Nie pamiętam zresztą
Jesienią ubiegłego roku wstrzą-
tego zbyt dobrze, byłem jak w letargu.
sająca przygoda stała się udziałem
W pewnym momencie Iwan został w
Innokientija Trojegubowa, myśliwego
tyle, lecz nie zwolniłem kroku – coś
z wioski Kamzas. Oto jego opowieść:
pchało mnie na przód. Gdy na dobre
- Zapuściłem się kiedyś w stronę
rozłączyłem się z moim towarzyszem,
uroczyska Dharkan w pościgu za
wyszedłem na skraj dużej polany.
rannym łosiem. Jestem wprawnym
Po jej przeciwnej stronie ujrzałem
myśliwym i byłem przekonany, że
czerwonoszarą ścianę uschniętego
oddałem śmiertelny strzał. Zdarza
lasu i naraz poczułem, że coś mnie
się jednak często, iż nawet celnie
obserwuje. Nie była to jedna czy też
trafione zwierzę rzuca się do uciecz-
kilka par oczu spoglądających z ukry-
ki, aby paść po kilkudziesięciu lub
cia spoza drzew: miałem wrażenie,
stu metrach. Ten byk był potężny
że ten las i jego otoczenie patrzą na
i silny. Później uświadomiłem sobie,
mnie jakby całą swoją powierzchnią,
że musiałem go tropić przez ponad
poczułem się niczym pyłek na czyimś
dwadzieścia kilometrów, ale wtedy,
oku. To było coś niesamowitego, nie
rozlewisko w górze rzeki Mrassu, Szoria
podniecony łowami, nie zważałem na
potrafię tego w ogóle opisać. Może to