img
20
kurier kulturalny
20 grudnia 2013–16 stycznia 2014 nr 23–24 (195–196) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.com
O STAROPOLSkIEJ kOLĘDZIE
Prezentujemy Czytelnikom obszerne fragmenty artykułu, jaki ukazał się w 1928 r. w warszawskim dwutygodniku „Ziemia”. Jest on autor-
stwa profesora Adolfa Chybińskiego (1880–1952), twórcy i kierownika Zakładu Muzykologii Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie,
w którego pracy naukowej szczególne miejsce zajmowały wieloletnie badania nad muzyką staropolską. Tekst ten po 85 latach nie stracił
na aktualności, a za sprawą momentami archaicznego już języka polskiego (uwspółcześniono jedynie pisownię i dodano śródtytuły) tym
bardziej przybliża nam działalność znanego przedwojennego lwowskiego muzykologa. Prezentujemy go przeszło 100 latach od utworze-
nia działającego do 1939 r. we Lwowie Zakładu Muzykologii (o czym pisaliśmy na łamach „Kuriera Galicyjskiego” w roku ubiegłym – nr 19
(167) z 2012 r.), pragnąc jednocześnie przypomnieć o działalności tej zasłużonej polskiej placówki naukowej.
melodiach znajdujemy rytmikę ta-
Polonezy, mazury, oberki,
oprac. MICHAł PIEKARSKI
neczną, np. menuetową [menuet
krakowiaki...
[Na przestrzeni kolejnych stule-
– taniec dworski pochodzenia fran-
ADOlF CHYBIŃSKI
ci] kolęda stała się narodową. Czy
cuskiego – red.] lub inną. Niekiedy
W życiu wszystkich narodów
weźmiemy pod uwagę francuskie
powstają melodie będące wynikiem
chrześcijańskich najradośniejszym
„noëls”, czy rumuńskie „colindy”,
zgody między poważnym, wieka-
świętem jest Boże Narodzenie. Nie
czy polskie „kolędy” – te same obja-
mi omszonym chorałem a pieśnią
można się przeto dziwić, że melodie
nabożne, śpiewane w okresie Boże-
wy stwierdzimy w nich. Rzec nawet
ludową. Zbliżają się one więcej ku
go Narodzenia należą do najpogod-
można, iż podobna jest ich geneza
kościelnemu charakterowi. Ponad
niejszych, najweselszych. [...]
i ich historia, jak podobnym jest ob-
wszystkim jednak dominowały wła-
Z żadnej melodii nabożnej [pie-
jaw wszelkiego unarodowienia. A
śnie te kolędy, których ludowy cha-
śni kościelnej – red.] nie bije tak sil-
jeśli zważymy, że w święta Bożego
rakter, narodowy charakter polski, nie
nie nuta narodowa, jak z melodii ko-
Narodzenia panuje „radość wszel-
pozostawiał nic do życzenia. Okazały
lędowej. Istnieją także inne melodie,
kiego stworzenia” i że w niczym ra-
się najwytrzymalszymi wobec naporu
w których tętno narodowe jest żywe,
dość ludu, a z nim i całego narodu
czasu, niewątpliwie dlatego, że wolne
ale nie dorównują one kolędom, któ-
nie objawia się w prostszej i natural-
od wszelkiego obcego pierwiastka,
re mocniej niż wszystko inne łączą
niejszej formie a zarazem tak moc-
czerpały li tylko z gleby ojczystej, nie
wszystkie stany narodu. I nie jest to
no i niedwuznacznie, jak w tańcach
oglądając się na żadne zmiany, które
żadna przesada: jeśli istnieją sfery,
i melodiach im towarzyszących, to
przechodziła tzw. muzyka artystycz-
w których znajomość nabożnych
zapewne jasnym się nam wyda,
na, pisana „według praw sztuki”. W
pieśni pozostawia coś do życzenia,
że przeważna ilość melodii kolędo-
zasadzie zatem staropolska kolęda
to niewątpliwie jeszcze znajdujemy
wych, zwłaszcza staropolskich, po-
była ludową, narodową.
nawet w tych sferach odgłosy kolęd.
siada cechy narodowej muzyki ta-
W tym właśnie leży moc tych me-
necznej i że właśnie kolędy najsilniej
„Chodzić po kolędzie”
lodii, jako zazwyczaj narodowych.
podkreślają narodowy pierwiastek w
Powiedzieliśmy pierwej, że nie
czek pisanych, dziś już z górą 200
niewątpliwie polskiego pochodze-
Że zaś źródłem narodowej inwen-
nabożnych pieśniach. Są to w wie-
znamy nazwisk kompozytorów ludo-
lat liczących i gdy sobie nucimy tę
nia, będące może tańcami, których
cji muzycznej jest melodia ludowa,
lu wypadkach po prostu śpiewane
wych pieśni, nie znamy też nazwisk
niezliczoną ilość melodii, nie może-
dziś już nie tańczymy i nie znamy,
przeto do ludowej muzyki można
tańce, taneczne pieśni. Nie zawsze
tych muzyków, którzy stworzyli ko-
my wówczas wyjść z podziwu dla
nie wiemy nawet jak się nazywają
zaliczyć potężną większość melodii
są to może tańce ludowe w ścisłym
lędowe melodie. Wiemy jednak, z
bogactwa form, w jakich objawia się
i czy nie są one może identyczne
tego słowa znaczeniu, ale prawie
jakich sfer pochodzili: byli to wiejscy
kolędowych. Jak nie znamy twór-
polska, staropolska melodia kolędo-
z takimi staropolskimi tańcami jak
zawsze reprezentują one te tańce,
i małomiejscy organiści, kantorzy, kle-
ców pieśni ludowej, kryjących się
wa: dźwięczą nam rytmy mazura [np.
„hajduk”, „cenar”, „wyrwany” itp.
które były w użyciu różnych stanów
chy, bakałarze, wędrowni żacy, odpu-
wśród ludu, tak też prawie wcale nie
„Z narodzenia Pana”] i oberka [np.
Nie możemy jednak oprzeć się
naszego narodu. Widzimy to samo
stowe postacie – a więc ci wszyscy,
znamy autorów, tekstów i melodii
„Dnia jednego o północy”], to wesołe
niesamowitemu wrażeniu, gdy wer-
zjawisko w kolędach każdego naro-
którzy nie posiadali w społeczeństwie
kolędowych, tych autorów, którzy
– to smutne [np. „Jezus malusieńki” o
tując pożółkły od wiekowej starości
du, ale może u żadnego w tej mie-
żadnego lub prawie żadnego prawa
prawie zawsze jednoczą w sobie
rytmice kujawiaka], sunie melodyjny
kantyczkowy rękopis natrafiamy na
rze, jak w staropolskich kolędach,
i znaczenia. Nie byli to żadni artyści
poetę i muzyka. Niewiele też kolęd
korowód polskiego tańca, poloneza
melodię kolędową do której tekst
wyższego rzędu, ale byli niewątpliwie
posiada melodie nieludowe, a więc
muzycy, znający lud i jego sztukę,
nienarodowe. Są takie, które znał
prymitywną wprawdzie, lecz z upo-
i śpiewał cały świat, zwłaszcza w
rem trzymającą się swej narodowej
wiekach średnich, ale im później
gleby, tym żyźniejszej w melodie, im
– tym bardziej nacjonalizowały się
prymitywniejszej. Zbiorowe dzieło
[unaradawiały – red.] melodie z
tych bezimiennych, nieznanych żoł-
okresu Bożego Narodzenia.
nierzy, walczących po swojemu w
Niektóre z nich, rzec można,
imię ojczystej melodii – to zbiór wszel-
międzynarodowe, mające dawniej
kich kolędowych melodii, z których
tekst łaciński, szybko ulegały wpły-
wiele okazało daleko większą trwa-
wom melodyki narodowej, szybko
łość, niż niejeden kunsztownie zbu-
się u nas polonizowały, aż wreszcie
dowany gmach muzyki artystycznej.
trudno było rozpoznać, co w nich
Rozpowszechniali swoje i nieswoje
jest jeszcze obce, a co już polskie
melodie po wsiach i miastach, dwor-
[jest tak np. z najstarszą polską
kach i klasztorach, za co otrzymywali
kolędą z XVII w. „Anioł pasterzom
jałmużnę lub dary. Stąd to pochodzi
mówił”, która oparta jest na łaciń-
wyrażenie: „chodzić po kolędzie”.
skim pierwowzorze – red.]. Skąd
Biedni żacy szkolni naśladowali ich,
jednakże właśnie do kolędy weszły
błąkając się po ulicach miasta wśród
pierwiastki ludowej muzyki jako
mroźnych nieraz wieczorów. Z takim
albo wyłączny, albo najważniejszy
zarobkowaniem łączono niekiedy
czynnik składowy? I to w większym
zachowanych w rękopiśmiennych
okolicznościowe śpiewy, adresowane
stopniu, niż do innych pieśni na-
[np. „Bóg się rodzi”, „W żłobie leży”],
zaczyna się od słów mających jak
kantyczkach z XVII i XVIII wieku.
do tych, którzy mogli zziębniętą i głod-
bożnych. Otóż drogę otworzyli mu
nazywanego też „wielkim tańcem”,
najściślejszy związek z Bożym Na-
Już wyżej zauważyliśmy, że muzykę
ną brać szkolną nakarmić oraz obda-
owi biblijni pasterze, którzy obu-
a przez lud „polanusem”; drobi się
rodzeniem, ale która to melodia jest
Bożego Narodzenia uważano tak
rować. Takie aluzje do kieszeni spoty-
dzeni ze snu przez aniołów, pierwsi
siekany rytm tańca góralskiego, już
melodią pieśni o „chmielu” [ludowa
dalece za tylko narodową, iż nawet
kamy także w staropolskich tekstach
przybieżeli do stajenki betlejem-
przed 200 laty istniejącego w tej sa-
pieśń towarzysząca oczepinom –
te melodie kolędowe, które były po-
kolędowych. Niekiedy chodzono po
skiej z hołdem, darami i śpiewami.
mej, co dziś formie, a nazywanego
red.]. Wszak melodia ta sięga, we-
chodzenia obcego, polonizowano
domach, odgrywając dialogi, których
Pasterze – a więc ci z pośród ludu,
„drobnym” lub „zbójnickim”, a oczom
dług zdania etnografów, do czasów
muzycznie, to dodając polskie rytmy
treść odnosiła się do Bożego Naro-
którzy najwięcej śpiewają i którzy
się nie chce wierzyć, gdy się czyta
pogańskich, tu zaś jest zastosowana
zamiast obcych, to zmieniając tok
dzenia, w szczególności zaś do hołdu
nie znają innej muzyki prócz swo-
pod „zbójnickim” słowa o Nowonaro-
do kolędy – melodia tak prasłowiań-
melodii według praw polskiej melo-
pasterzy w stajence betlejemskiej.
jej, wśród siebie i swoich stworzo-
dzonym, zamiast słów dzisiejszych,
ska, czy prapolska, że niewiele in-
dyki, to znów wprowadzając motywy
Występowały postacie różne, ale nie
nej i pielęgnowanej. Liczyła się z
mówiących nam o góralskich har-
nych można by jej przeciwstawić.
z własnych, polskich, ludowych pie-
brakło nigdy postaci z ludu wiejskie-
tym już łacińska poezja kościelna
nasiach Janosikowych; gdzieindziej
Bo też nie wszystkie kolędowe
śni. [...]
go. Takie na pół dramatyczne dialogi
ze średniowiecza, uderzając w ton
znowu podsłuchujemy rytm wartkie-
teksty nadawały się do „ludowych”
Gdy sięgniemy do tych, niestety
i całe utwory nazywano pastorałkami.
bardziej „ludzki”, prosty, popularny,
go krakowiaka [np. „Przybieżeli do
melodii, ich formy i rytmiki. Zawsze
w małej ilości zachowanych kanty-
Te pastorałki wykonywano wszędzie
ludowy, a z tą poezja i muzyka. [...]
Betlejem”] – słyszymy też melodie
jednak i w takich „wytworniejszych”