Czy nie macie czasami poczucia, że więzi rodzinne są dziś słabsze niż kiedyś ? Mam wrażenie, że kiedy moi dziadkowie byli młodzi, a ich dzieci chodziły do szkoły, było jakoś cieplej, a wszyscy w rodzinie byli bliżej siebie, związani niewidzialnymi więzami miłości rodzinnej, troskliwości, opieki, bliskości...
Postęp cywilizacyjny niejednokrotnie odbiera szansę na złapanie tej nici, która powinna rosnąć w siłę wraz z wiekiem dziecka, wzrastającego w danej rodzinie i uczyć je tego samego, czyli bliskości z innymi ludźmi, a nie oddalania się i utraty głębszych uczuć na rzecz pustych światów wirtualnych gier lub Internetu...
Więzi rodzinne, a właściwie ich brak...
Moderatorzy: duszek_koordynator, Moderatorzy
- migaweczka
- Duszek
- Posty: 1778
- Rejestracja: sobota, 12 maja 2007, 16:24
- angelo61
- Moderator wspomagający
- Posty: 369
- Rejestracja: niedziela, 3 lutego 2008, 15:12
Re: Więzi rodzinne, a właściwie ich brak...
migaweczko-ja nie mam takich odczuć o jakich piszesz powyżej!(choć musze Ci przyznać racje -że niestety tak w większości naszych rodzin sie dzieje!)Ale wszystko zależy od nas samych -aby było tak jak być powinno!!-czyli Bóg,Rodzina,Ojczyzna!-może to górnolotne słowa-ale to święta prawda, co wynosimy z domu rodzinnego, to pielęgnujemy,troszczymy się o to i przekazujemy dalej!!!-ja już z nie jednego pieca chleb jadłem!i nieraz wiatr w oczy wiał i znikąd pomocy by się zdawało!!-ale zaufanie Bogu!! a to czyni cuda!!!!!autentycznie!!-nie będę tu opisywał, co mi dane było przeżyć!!!:(((((((((ale teraz, gdy się spotykamy (mam dwie Siostrzyczki i Braciszka, i Mamę)-jest zawsze wielka radość i szczęście, że znów możemy się spotkać!!(jesteśmy porozrzucani po świecie!)-moim skromnym zdaniem wszystko zależy od tego, co wynieśliśmy z domu rodzinnego i ..inwencji, i poczucia bliskości naszych Najbliższych!! Życzę Wszystkim takich relacji rodzinnych, jakie są u mnie(bez przechwałek)migaweczka pisze:Czy nie macie czasami poczucia, że więzi rodzinne są dziś słabsze niż kiedyś ? Mam wrażenie, że kiedy moi dziadkowie byli młodzi, a ich dzieci chodziły do szkoły, było jakoś cieplej, a wszyscy w rodzinie byli bliżej siebie, związani niewidzialnymi więzami miłości rodzinnej, troskliwości, opieki, bliskości...
Postęp cywilizacyjny niejednokrotnie odbiera szansę na złapanie tej nici, która powinna rosnąć w siłę wraz z wiekiem dziecka, wzrastającego w danej rodzinie i uczyć je tego samego, czyli bliskości z innymi ludźmi, a nie oddalania się i utraty głębszych uczuć na rzecz pustych światów wirtualnych gier lub Internetu...
pozdrawiam!!!
- teofizyk
- Posty: 129
- Rejestracja: czwartek, 1 maja 2008, 09:44
Re: Więzi rodzinne, a właściwie ich brak...
Wrazenie takie rzeczywiscie mozna miec. Podobnie jak kazde inne "wrazenie"migaweczka pisze:Czy nie macie czasami poczucia, że więzi rodzinne są dziś słabsze niż kiedyś ? Mam wrażenie, że kiedy moi dziadkowie byli młodzi, a ich dzieci chodziły do szkoły, było jakoś cieplej, (...)
Cecha charakterystyczna naszego wrazenia bedzie jego wzrost, proporcjonalny do czasu, ktory uplynal od momentu porownywanego z obecnym. Wedlug znanej, choc nie-fizycznej zasady - wszedzie dobrze tam, gdzie nas nie ma
Dlaczego akurat przyklad z mlodymi "dziadkami"? Bo wtedy NAS jeszcze NIE BYLO! Czyli idealny przypadek
Jak wiec ocenimy wiezy rodzinne za czasow mlodych "rodzicow"? Gorzej! Bo wtedy juz bylismy! Jednak czas dzielacy nas od tamtych wydarzen wplynie pozytywnie na wrazenie (sentyment), poza tym i MY mimo, ze juz bylismy, bylismy jednak dziecmi. Stad wrazenie w dalszym ciagu jeszcze pozytywne (choc duzo mniej nie w przypadku "dziadkow").
Teraz "nasze czasy"... Hmmm, zajeci jestesmy rozmaitymi sprawami: zakupami, praca, przyjemnosciami, etc. Staramy sie tworzyc wiezi rodzinne ale czy nam sie to udaje? Byc moze wydaje nam sie, ze za malo czasu poswiecamy dzieciom, zonie, rodzicom, wydaje nam sie, ze czas, rodzina, zycie przelewa nam sie przez palce - ze nie ma wiezow...
Kiedys w przyszlosci, nasze wnuki z czuloscia wyobrazac sobie beda silne wiezy rodzinne panujace za naszych czasow
Popatrzmy wiec i my, ich oczami, na to co teraz sie dzieje - i cieszmy sie z tego co mamy, zamiast narzekac...
A narzekac jest na co Ze sekularyzacja zycia, ze emancypacja kobiet, ze pojawila sie "mlodziez" (warstwa spoleczna nieznana przed polowa XX wieku), ze internet i gry komputerowe... No to co? Jest po prostu - inaczej "Postep cywilizacyjny" odbiera szanse? Nie zwalalbym potencjalnej winy (jesli taka rzeczywiscie istnieje) na nasze otoczenie i czasy. Jest jak jest - to my musimy umiec sie w tych warunkach zalezc. Przychylam sie tu do pozytywnego zdania przedmowcy: "wszystko zależy od nas samych -aby było tak jak być powinno".
*********
PS. Mam pomysl jak moglibysmy sie cofnac w czasie i zobaczyc "na wlasne oczy" jak wyglada (-la) sprawa wiezow rodzinnych w mlodosci naszych dziadkow. Ale o tym z koniecznosci - nastepnym razem