Strona 1 z 1

Wspomnienie dowolne bł. Jana Beyzyma, prezbitera

: piątek, 12 października 2007, 09:13
autor: izaak
Wspomnienie dowolne bł. Jana Beyzyma, prezbitera

Ojciec Jan Beyzym urodził się 15 maja 1850 roku na Wołyniu. Mając 22 lata, wstąpił do zakonu jezuitów w Starej Wsi koło Brzozowa. Po święceniach kapłańskich pracował przez 10 lat jako wychowawca i opiekun młodzieży. W 48. roku życia wyjechał na Madagaskar do pracy wśród trędowatych, którym oddał wszystkie swoje siły, zdolności i serce. Umarł z wyczerpania w Maranie, 2 października 1912 roku.


Fragment z Liturgii Godzin. Godzina Czytań Czytanie drugie.

Z listu bł. O. Jana Beyzyma do O. Marcina Czermińskiego SJ, Fianarantsoa, 17 września 1911 r.
(C. Drążek SJ, "Posługacz trędowatych", Kraków 1995, s. 190-197)

Sama Najświętsza Panna założyła ten szpital i sama prowadzi to dzieło

Wreszcie za łaską Bożą szpital ukończony i 16 sierpnia 1911 r. zamieszkali w nim moi biedacy. Spieszę donieść Ojcu o tym i zaraz proszę, żeby Ojciec był łaskaw zamieścić obecny list w "Misjach Katolickich" dla uwiadomienia wszystkich naszych dobroczyńców.
Matce Najświętszej podziękowaliśmy i ustawicznie dziękujemy za łaskę, jaką nam wyświadczyła, dając tak dobry przytułek; teraz w imieniu wszystkich trędowatych, którzy już korzystają ze szpitala i tych, co zeń korzystać będą, najpierw drogiemu Ojcu za jego tak gorliwe zajęcie się losem nieszczęśliwych trędowatych, potem wszystkim naszym łaskawym dobroczyńcom, za ich miłosierdzie i hojne jałmużny zasyłam stokrotne "Bóg zapłać!". Niech wam wszystkim razem i każdemu z osobna Matka Najświętsza po swojemu stokrotnie wynagrodzi za wszystko, co dla nas zrobiliście.
My odwdzięczamy się wam wszystkim, jak możemy i umiemy, w niegodnych naszych modlitwach, tj. ja we Mszy św., a moje czarne pisklęta w Komunii, różańcu itp. Oprócz naszych wspólnych modlitw są jeszcze wyznaczeni co tydzień po kolei, którzy przystępują do Komunii św. i odmawiają koronkę wyłącznie za naszych dobroczyńców żywych i zmarłych. Krótko mówiąc, robimy co i jak możemy, żeby się odwdzięczyć naszym wszystkim dobroczyńcom, którzy nas w jakikolwiek sposób wspierają, ale że niewiele możemy, więc Matka Najświętsza uzupełni to po swojemu, o czym wcale nie wątpię, bo ten szpital jest wyłącznie Jej dziełem.
Cywilizować się zaczęliśmy od Boga. Rano, gdy usłyszą dzwonek na wstawanie, zaraz przełożony sypialni woła głośno: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!", a wszyscy inni, jak katolicy, tak poganie, odpowiadają: "Na wieki wieków. Amen". Tak samo przed spaniem, gasząc światło, najpierw pochwalą Pana Jezusa, a potem zabierają się do snu.
Usposobienie chorych w ogóle bardzo dobre, gorliwie garną się do Boga, posłuszni są zupełnie we wszystkim i wolę mają bardzo dobrą i chętną. Dałby tylko Bóg, żeby tak szło dalej. Mam wielką nadzieję, że tak będzie, bo rządzi nami sama Najświętsza Panna we wszystkim i wszędzie.
Zna Ojciec dokładnie całe przejście tego szpitala od początku do obecnej chwili, zdaje mi się zatem, że Ojciec jest tego zdania, że nie jest to dzieło ludzkie, ale sama Najświętsza Panna założyła ten szpital i sama prowadzi to dzieło. Wszyscy tutaj, co znają nieco bliżej to dzieło, utrzymują jednomyślnie to samo.
Pokornie proszę o zapomogę wszystkich tych, którzy by chcieli dla miłości Pana Jezusa i Jego Najświętszej Matki ratować nieszczęśliwych trędowatych, jak co do ciała, tak i do duszy, a jest tych biedaków moc wielka na Madagaskarze. Jeszcze raz z całego serca dziękując Matce Najświętszej w imieniu nas wszystkich biednych trędowatych za Jej łaski, jakimi nas obsypuje, dziękuję drogiemu Ojcu i wszystkim naszym dobroczyńcom za wszystko, co dla nas robicie. Niech wam to Matka Najświętsza po swojemu wynagrodzi.