Dostrzeganie bliźnich i odkrywanie wartości. Materiały na wesoło i na bardzo poważnie, o
nas, dla Was i o całym świecie. Nieoficjalna strona katolicka
(także dla niekatolików i wątpiących). |
 |
Strona Duszyczek i Duszków - Internetowa wspólnota pomocy i wsparcia duchowego. Rozmowy, wartości, intencje DUSZKI.PL
a tak dokładnie to Duszyczki i Duszki (*)
- czyli "Duszkowo" :-)
Dzisiaj jest: 2025-04-27 08:40:49 Aktualizacja dnia: 2025-04-18 14:25:07
|

|

Gdy
oczekujesz pomocy lub sam(a) chcesz innym pomagać. Albo
chciał(a)byś porozmawiać o czymś ważnym lub choćby tylko o
wczorajszym podwieczorku :-) Dla wszystkich, w każdym wieku
- od 0 do 201 lat ;-)
|
[an error occurred while processing this directive]
Rocznica
18 lat oficjalnego działania Duszków w dniu 01.11.2023 i 17 lat strony Duszki.pl! (*):-)
Serdecznie zapraszamy!
UWAGA!
Ten serwis, strona i podstrony mogą używać cookies i podobnych
technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)!
„CHRYSTUS
ZMARTWYCHWSTAŁ, PRAWDZIWIE
ZMARTWYCHWSTAŁ”
(Łk 24, 34)
Niech radość Wielkanocy
napełni nasze serca
nadzieją i obfitością łask
od Chrystusa Zmartwychwstałego.
Święto Wielkiej Nocy to czas otuchy i nadziei.
Czas odradzania się wiary w siłę Chrystusa i w siłę człowieka.
Życzymy aby Święta Wielkanocne przyniosły radość,
pokój oraz wzajemną życzliwość.
By stały się źródłem wzmacniania ducha.
Przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa cała ludzkość została
ogarnięta nieskończonym miłosierdziem, które gładzi wszystkie
grzechy i przeprowadza ze śmierci do życia. Jezus obarczył się
grzechami wszystkich ludzi, cierpiąc i umierając wszedł w to wszystko,
co oddziela człowieka od Boga, co niszczy jego prawdziwe życie i
szczęście. Zmartwychwstając, definitywnie przezwyciężył wszelki grzech
i śmierć: Zwycięstwo pochłonęło śmierć. Gdzież jest, o śmierci, twoje
zwycięstwo?... Bogu niech będą dzięki za to, że dał nam odnieść
zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa (1 Kor 15, 54-55.57).
Zmartwychwstały
Chrystus, objawiając tajemnicę swojego miłosierdzia,
mówił do s. Faustyny: Niechaj się nie lęka zbliżyć do mnie dusza
słaba, grzeszna, a choćby miała więcej grzechów niż piasku na
ziemi, utonie wszystko w otchłani miłosierdzia mojego (Dz 1059);
Wystarczy przystąpić do stóp zastępcy mojego i wyznać mu nędzę
swoją, a cud miłosierdzia Bożego okaże się w całej pełni. Choćby dusza
była jak trup rozkładający się i choćby po ludzku już nie było
wskrzeszenia i wszystko już stracone, nie tak jest po Bożemu, cud
miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni (Dz 1448).
Radość
Świąt Zmartwychwstania staje się naszym udziałem tylko wtedy,
gdy całkowicie zaufamy Chrystusowi i uwierzymy w Jego nieskończone
miłosierdzie. Jeżeli przez wiarę otworzymy Chrystusowi drzwi naszych
serc, wtedy zmartwychwstały Pan będzie dokonywał cudownej przemiany
całego naszego życia. Tylko wtedy zniknie nasza nerwowość, zamartwianie
się, lęk przed przyszłością, bo będziemy doświadczać nieskończonego
miłosierdzia zmartwychwstałego Chrystusa i Jego mocą przezwyciężać
wszelkie słabości, pokusy, grzechy, a na końcu naszego ziemskiego życia
zwyciężymy śmierć.

autor: Duszyczka Gosia L.
1
Kor 15, 3-4
Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł –
zgodnie
z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał
trzeciego dnia,
zgodnie z Pismem.
1 Kor 15, 14
A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie,
próżna jest
także wasza wiara.
2 Kor 5, 15.17-18
A właśnie za wszystkich umarł [Chrystus] po to, aby ci, co żyją, już
nie żyli dla
siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał. Jeżeli
więc ktoś pozostaje
w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto
[wszystko] stało
się nowe. Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą
przez Chrystusa
i zlecił na posługę jednania.
Panie,
Ty zechciałeś
jako pierwszym objawić się tym, które chciały do Ciebie przyjść. Które
pomimo
zwątpienia, bólu i poczucia porażki, nie zapomniały o Tobie. Choć
wydawało im
się, że wszystko dobiegło końca, chciałby być blisko Twojego Ciała.
Proszę
Cię, abym
także ja odczuwał potrzebę przychodzenia do Ciebie. Także w chwilach,
gdy wydaje
mi się, że Ciebie nie ma, gdy bierze górę poczucie osamotnienia, gdy
duch
słabnie a kształty rzeczy dobrych i złych zaczynają się zacierać.
Proszę Cię,
bym zwyczajnie – tak jak Magdalena i druga Maria – pragnął być blisko
Ciebie.
Takich ludzi chcesz obdarzać swoimi łaskami…
Panie,
dziękuję Ci za
wspaniałą radość dnia dzisiejszego, którą co roku dajesz tym, którzy w
Ciebie
wierzą, tak jak niespełna 2000 lat temu dałeś ufającym kobietom.
Dziękuję za
zwycięstwo nad śmiercią, grzechem, złem, słabością – które przynosi
Twoje
zmartwychwstanie.
Obok
wielkiej
radości, u Magdaleny i Marii pojawia się jednak… bojaźń – bojaźń Boża,
misterium tremendum, zadziwienie nad wielkością
tajemnicy… Proszę Cię,
aby owa radość zmartwychwstania i ów respekt przed Bożą wielkością
mogły się we
mnie dopełniać. By radość dodawała otuchy w kroczeniu za Tobą, a bojaźń
Boża
była strażnikiem, który zatrzymuje mnie przed popełnianiem nowych
grzechów.
Proszę
Cię o siłę do
radosnego zanoszenia każdemu wspaniałej nowiny o Twoim
zmartwychwstaniu. Abym
mógł biec z nią zwłaszcza do swoich bliskich, jak kobiety biegły –
gnane jak na
skrzydłach – obwieścić radość apostołom.
A
oto Jezus stanął
przed nimi i rzekł: «Witajcie!» One podeszły do Niego, objęły Go za
nogi i
oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: «Nie bójcie się! Idźcie i
oznajmijcie
moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą».
Panie,
pozwól mi
cieszyć się kiedyś także radością mojego zmartwychwstania w Tobie. A tu
na
ziemi, daj mi mocną nadzieję, że tych, którzy Ciebie miłują i Tobie
służą, na
końcu czeka radość wieczna.

„To ta jedna Noc
Nieustannie gwiazdami rozbłyska
W ludzkich duszach spalonych przez grzech,
Aby mogły dla niebios zmartwychwstać.
To ta jedna Noc jak niemilknąca zorza
Zmartwychwstaniem Syna stanęła nad światem
I trwa. I rozświetla dalekie rozdroża,
Wiodące w wieczystą zatratę.
To ta jedna Noc
Straż oślepiona i krzyk niewiast.
Anioł. I odwalony głaz,
Otwierający perspektywy nieba.
To ta jedna Noc daje nam siłę w nadziei,
że za Judasza wolno się modlić
że i za siebie wolno się modlić,
choć kur po trzykroć zapieje”
(M. J. Kononowicz "Etiudy z Wielkiego Tygodnia")
autor: Duszyczka Gosia L.
Zwycięzca
śmierci,
piekła i szatana
Wychodzi
z Grobu dnia
trzeciego z rana.
Naród
niewierny trwoży
się, przestrasza
Na
cud Jonasza.
Alleluja!
Nie
bójcie się!
Kochane
Duszki!
Drodzy
Goście strony Duszków!
Czas mija szybko
– wiosna w pełni, dzieci
wsiadają na rowery, kłócą się z rodzicami o nakrycia głowy, a dorośli
uśmiechają się do słońca, które grzeje coraz mocniej. Nic w tym
dziwnego – PAN
ZMARTWYCHWSTAŁ! Każde Zmartwychwstanie jest okazją do tego, by coś w
sobie
zmienić, by spojrzeć na Jezusa, ucałować Jego pięć ran
i powiedzieć: „Przytul mnie, Panie”.
Tytułowe „Nie
bójcie się” nawiązuje do
Ewangelii, dotyczącej Narodzenia Jezusa: „Dziś
w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan”,
ale
też odsyła nas do wydarzeń po Zmartwychwstaniu. Na obrazach wielu
artystów
widzimy, jak przestraszeni żołnierze obserwują wyjście Jezusa z Grobu.
Słyszeli, że ma powstać z martwych, ale w to nie uwierzyli. Gdyby było
inaczej,
nie baliby się. Jeżeli w coś wierzę, to we mnie nie ma paniki, strachu,
lęku o
jutro.
Tak wielu ludzi
składa dziś „grosz do grosza”,
kupując tam, gdzie taniej, wypatrując wyprzedaży i promocji. Trudno
związać
koniec z końcem w kilkuosobowej rodzinie, gdzie pracuje tylko mąż (albo
tylko
żona). Tak łatwo natomiast wpaść w panikę: „Co dalej? Jak żyć?”
Odpowiedź na te
pytania nie zależy wyłącznie od osób „bezrobotnych nie z własnej winy”,
jednak
dzisiaj nie wchodzimy w politykę:)
Przyznam, że
sama, wykonując „wolny zawód”, nie
mam stałej pracy i nieraz zdarza mi się myśleć: ”Z czego zapłacimy
rachunki?”.
Szukam pracy – i nic. Pan Jezus, który zmartwychwstał, uczy mnie, jak
się nie
bać jutra, nie panikować. Ufam Panu Bogu i wiem, że skoro
Zmartwychwstał – to
wszystko może. Wiem, że nie „załatwi” mi pracy – ale pomaga ufać, że
przyjdzie
taki dzień, kiedy ją znajdę… Albo kiedy pracodawca znajdzie mnie:)
Przecież
jeżeli Pan pomógł mi znaleźć Wspaniałą „drugą połowę”, to i z pracą
sobie
poradzi, prawda?
Wiem, że w tym,
o czym piszę, nie jestem samotna
– z prośbą o modlitwę w sprawie pracy zwraca się ostatnio bardzo wiele
osób.
Wiem, że nie można liczyć od razu na umowę „na czas nieokreślony”, ale
na
„staż”, „szkolenie”, „praktyki” czy „wolontariat”. Każda z tych form
pracy jest
dobra – byle nie „na wieczność” i chociaż trochę – poza wolontariatem –
płatna.
Najważniejsze, żeby się nie bać nowych wyzwań i zadań. Oczywiście, nie
można
się zgadzać na to, by np. firma X, szukająca „tłumacza języka
rosyjskiego”
żądała od tejże osoby biegłej znajomości angielskiego i… wykształcenia
wyższego… technicznego! Wiem, co piszę, bo takie ogłoszenie widziałam.
Tutaj
się nie boję – po prostu ignoruję i tyle. Pan Bóg nie chce, żebyśmy
pracowali
„w trybie ciągłym” i żeby nas wykorzystano „do wszystkiego”…
Druga sprawa,
która także potrzebuje nadziei i
braku strachu – to los małżeństw, którym grozi rozbicie. Niestety,
maili z
prośbą o modlitwę w sprawie ratowania małżeństwa też jest coraz więcej…
Nie
widzę tu sprzeczności z tym, o czym napisałam wyżej – gdy ludzie siedzą
w pracy
już nawet po kilkanaście godzin, a w dodatku pracują poza miejscem
zamieszkania, coraz krócej się widują i… nie mają o czym rozmawiać.
Coraz
częściej i poważniej się kłócą… Często też w tych relacjach brak czasu
na
modlitwę, na wspólną Eucharystię, na rozmowę nie tylko ze sobą, ale i z
Bogiem.
Małżonkowie, nastawieni na zarabianie i bogacenie się coraz częściej
dostrzegają, że ich kilkudziesięcioletnie związki „to pomyłka”. Z
maili,
nadchodzących do mnie, najczęściej widzę, niestety, że druga strona
szybko się
poddaje, zamiast walczyć. Ludzie boją się – coś zmienić w sobie, w
związku, w
swoim traktowaniu współmałżonka i dzieci. Mówię tym osobom – nie bójcie
się!
Modlitwa pomoże, ale sami też musicie działać… Wiele próśb o modlitwę i
maili dotyczy
związków niesakramentalnych, to też sprawa bolesna i budząca niepokój –
co się
dzieje w polskim społeczeństwie? Dlaczego szatan się uaktywnił?
Dlaczego ludzie
zapominają o nierozerwalności węzła małżeńskiego i słowach,
wypowiedzianych
przed ołtarzem? Dlaczego się boją?
Wracam tu do
wymiaru duchowego tekstu – przecież
jest Wielkanoc. Myślę, że chodzi o to, żeby przestać się bać tego, co
trudne –
bycia uczciwym i solidnym pracownikiem, dobrym i sprawiedliwym
pracodawcą, wiernym
i kochającym małżonkiem, dzieckiem, które nie sprawia kłopotu – czyli
nie pali,
nie przeklina, nie pije i nie opuszcza lekcji, które kocha i szanuje
rodziców…
Ufam, że mimo lęku o jutro potrafimy dobrze i przykładnie żyć – Pan Bóg
nie
mówi, że będzie łatwo. W swym Zmartwychwstaniu daje jednak nadzieję, że
po
trudach Drogi Krzyżowej przyjdzie radość i szczęście. Czy to nie piękne?
Nie bójmy się
wic zaufać Panu Bogu –
budowniczemu naszego życia. Nie bójmy się też działać sami – jeśli Mu
nie
pomożemy, trudno będzie cokolwiek zmienić. „Kto szuka – znajdzie, a
kołaczącemu
otworzą” – to naprawdę nie są „tylko” słowa. Trzeba jedynie się starać,
a Pan,
który Zmartwychwstał, da nam to, czego potrzebujemy. Szukajmy najpierw
Królestwa Boga Zmartwychwstałego, a wszystko inne będzie nam dodane.
Alleluja!
Z
darem
modlitwy przy Pustym Grobie
Duszyczka
Irenka
autor:
Duszyczka Gosia L.
W życiu człowieka bywają takie
chwile, że traci się wiarę i
nadzieje w jutro. Los jest tak niepewny, niejasny... życie wydaje się
być
spacerem w gęstej mgle. Ja spacerowałam w tej mgle tak wiele razy,
mając za złe
Bogu, że mnie opuszcza. Czułam się samotna, rozgoryczona, aż cierpienie duszy zaczęło
wołać o śmierć. Ileż
razy modliłam się, o to aby umrzeć. Wydawało mi się, że śmierć jest
ucieczką,
wybawieniem....
Dopiero choroba, która przyszła,
cierpienie fizyczne i
strach przed śmiercią zaczęły przerzedzać mgłę mojego życia.
Uświadomiłam
sobie, że wszystko co dotąd wydawało się ponad moje siły w porównaniu
do tego z
czym przyjdzie mi się zmierzyć... jest niczym.
Bóg w swoim doskonałym Miłosierdziu
dawał mi Krzyże które
byłam wstanie ponieść, które byłyby o wiele lżejsze gdybym
bezgranicznie
zaufała Jego Miłości.
Bóg w tym szczególnym Okresie
Wielkiego Postu pozwolił mi
razem ze Sobą przejść
przez cierpienie.
Zaprosił mnie do udziału w moim Zbawieniu. Pokazał mi, że ponad
wszystko Kocha
mnie i podjął razem ze mną walkę o życie. Mimo mojego zagniewania
pomógł mi
przejrzeć na oczy ,znaleźć pracę, poprowadził mnie tak, że trafiłam do
wspaniałego lekarza i znalazłam szpital który bardzo szybko
przeprowadził
operacje. Zaczęłam dostrzegać to, że nie jestem Sama ,że Pan jest ze
mną.
Pojednałam się z Jezusem, ofiarowałam mu całą siebie, życie, duszę,
ciało i
wszystko co posiadam. Oddałam mu wszystkie zmartwienia troski, rodzinę,
lekarzy
i pielęgniarki.
Odnalazłam Chrystusa, jednak nie w śmierci o którą się
modliłam
lecz w życiu pełnym Jego Miłości. To razem z Panem w modlitwie
pojechałam na
sale operacyjną i razem z Panem otworzyłam oczy... Przeżyłam - tylko
dzięki tej
Miłości wszystko się udało... Dzisiaj już wiem, że razem z Jezusem chcę
dźwigać
mój Krzyż, bo życie mimo wszystko jest cudem...
Pan woła Nas każdego dnia, JA
odpowiedziałam na to wołanie -
...TAK PANIE... !?!
Duszyczka
Beatka
Myśli kotłują mi
się w głowie. Cieszę się, że przypominam
sobie czasem, że mogę po prostu je spisywać.
Miesiąc temu
skończyłam odmawiać Nowennę Pompejańską w
intencji ojca mojej córki. Nie wiedziałam za kogo następnego powinnam
się
modlić. Poszłam do kościoła na mszę, poprosiłam Ducha Świętego o
światło – i aż
mnie zamurowało... Mam modlić się za siebie. Przestraszyłam się. Z
całym
oczyszczeniem chcę zostać sam na sam z Bogiem i Świętymi w Niebie.
Początkiem
tygodnia usiadłam sama w łazience (bo tylko to pomieszczenie wtedy było
wolne,
wszystkie pokoje zajęte) i głęboko rozmyśliłam się nad sobą i owym
oczyszczeniem. Chyba najbardziej boję się wracać do swojej przeszłości,
to tego
jaka byłam, jak nienawidziłam, jak mocno grzeszyłam... i teraz miałabym
stanąć z
tym twarzą w twarz – ale teraz tylko z Jezusem. Dziwne jest to, że
pomimo tego
iż wyrzekłam się złego, spowiadałam się z tego co robiłam – nadal nie
czułam
się rozgrzeszona. Choć Bóg zsyła wciąż na mnie łaski, dzięki którym
normalnie
funkcjonuję. Jednak nadal oskarżałm się. Wciąż i wciąż.
I kiedy tak w
łazience siedziałam, poprosiłam Maryję, aby
pomogła mi w oczyszczeniu i rozpoczęłam Nowennę Pompejańską w swojej
intencji...
Okres Wielkiego
Postu zaczął się dla mnie fatalnie. Przez
ponad tydzień widziałam siebie w czarnych kolorach – nienawidziłam
siebie za to
jaka byłam zakłamana i podła. To było dawno temu, ale wszystko wróciło
podczas
odmawiania nowenny. Zastanawiałam się jak to możliwe, że Bóg kocha
takie nic
jak ja. Przez pierwszy tydzień Wielkiego Postu nie mogłam siebie
znieść, nie
mogłam na siebie patrzeć i nie mogłam ze sobą wytrzymać. Pierwszy raz w
życiu
zobaczyłam siebie jako totalną nędzę.
Niebawem
rozpoczęły się rekolekcje wielkopostne w mojej
wspólnocie. Pierwszy dzień rekolekcji – Bóg rozpoczął z „grubej rury”.
Rekolekcje zaczęliśmy od Nieszporów. Podczas modlitwy mieliśmy około 10
minut
na medytację Słowa Bożego. Nie powiem, żeby to były najdłuższe 10 minut
w moim
życiu, ale na pewno jedne z najmocniejszych. Przyznam, że dość
specjalnie nie
modliłam się o dobre przeżycie rekolekcji bo się po prostu ich bałam i
chyba
chciałam, aby szybko minęły. I jak zwykle Bóg pokrzyżował moje
„wspaniałomyślne” plany. I bardzo dobrze, przecież zna mnie lepiej niż
ja
siebie.
Jednak zanim
weszliśmy do oratorium na modlitwy, szybko
powiedziałam jedno zdanie: „Panie, proszę o dobre przeżycie tych
rekolekcji”.
Mówisz – masz. Stało się. Zaczynamy Nieszpory. Hymn. Pieśni. Słowo
Boże.
Zaczyna się krótka medytacja. I traaach! W odstępstwie 5-10 sekund
zaczęło
przychodzić bardzo znajome uczucie. Nie to samo opisane wyżej, ale
inne.
Pamiętam, że je znałam. Kiedyś już je przeżywałam. Dawno, parę miesięcy
temu.
Wiedziałam, że nadchodzi to samo znajome uczucie. Odrętwienie,
ściskanie w
klatce piersiowej, pieczenie, jakby nałożenie czegoś ciężkiego i
gorącego,
dlatego piekło. Coraz mocniej i mocniej. Moja odwaga w tym momencie
poszła się
paść do ogrodu karmelitańskiego, zestresowałam się tym co nadchodziło i
chciałam jak najszybciej zwiać. W obliczu Pana tchórz ze mnie
niesamowity bo
nie rozumiem co się dzieje.
I tak jak
chciałam uciec, nie mogłam fizycznie się poruszyć i
telepało mną potwornie, tak jakby mi było zimno – ale mi było gorąco!
Łzy mi
spływały po twarzy – wow jak ich było dużo! Nie wiem dlaczego, ale
zawsze przy
tym uczuciu płyną łzy. Wystraszyłam się, jednak wiedziałam, ze to nie
pochodzi
od złego.
Kiedy uczucie
stawało się coraz silniejsze, jeszcze
silniejszy okazał się lęk, ze ludzie ze wspólnoty zobaczą mnie w takim
stanie i
gdybym tylko mogła zebrałabym marne moje siły fizyczne i uciekła. Ale
kiedy
próbowałam to zrobić, podnieść się i wiać – nogi odmówiły mi
posłuszeństwa, a w
głowie usłyszałam głos: „Nie wychodź. Zostań.”
Zostałam na
miejscu. Ale nie wiem czy z posłuszeństwa, czy z
tego, że nie mogłam chodzić. Poddałam się temu uczuciu. Chociaż piekło
bardzo i
miło bolało – zostałam i poddałam się. Wydawało mi się, jakby Bóg w tej
chwili
przypomniał mi: „Wbij sobie do głowy, że cię kocham, babo jedna.
Zapominasz o
tym.” Telepało mną tak, że znajoma odsunęła się ode mnie. Zdaje się, ze
niechcąco przeszkodziłam jej w medytacji. Cieszę się, że prawie wszyscy
podczas
medytacji mają zamknięte oczy. Niektórzy w tym czasie tak śmiesznie
wyglądają,
że pękam ze śmiechu. A później łajam się, że tamci się modlą albo
przynajmniej
próbują, a ja co? Duszę się ze śmiechu jak zobaczę takiego skrzywionego
Jasia,
który ma zamknięte oczy, albo drzemiącego Janka. Albo jaką powagę
niektórzy
mają na twarzy ci, którzy naprawdę chcą się modlić ale jakoś nie mają
weny.
Po medytacji.
Responsorium krótkie. Uczucie powoli
odchodziło. Ale za wolno bo nadal siedziałam i nie mogłam wstać.
Powiedziałam:
„Przynajmniej pozwól mi wstać, żeby się tak na mnie nie gapili.”
Podniosłam się
jak stara babulinka, ledwo, ledwo, ale grunt, że stałam na nogach.
Radochę
miałam nie z tej ziemi. Twarz miałam wciąż we łzach więc po Nieszporach
poszłam
do ubikacji i zabrałam stamtąd paczkę chusteczek higienicznych. Do
ubikacji
doszłam niemalże po ścianach bo tak mi się jeszcze nogi trzęsły.
Pamiętam jak
jakiś czas temu prosiłam Jezusa, aby nauczył
mnie swej miłości. Pamiętam jak płakałam, wyłam jak zbity pies i
błagałam, aby
mnie tego nauczył. A teraz, kiedy zaczynam tego doświadczać, wyrywa mi
się z
piersi coś niesamowitego i gdyby było to widoczne pewnie jaśniałabym
jak
najjaśniejsza gwiazda na niebie lub jeszcze bardziej.
Kiedy byłam
małym dzieckiem nie wierzyłam, że Bóg wysłuchuje
modlitw. Byłam raczej Bogiem straszona. Znałam Go jako najsurowszego
sędziego
nie znającego litości. Ale dzisiaj wiem, że Bóg wysłuchuje modlitw. Od
mojego
nawrócenia minęło 2,5 roku i przez cały ten czas Pan wysłuchiwał moich
modlitw.
Podobny stan
zakochania miałam po przyjęciu mnie do wspólnoty
Świeckiego Zakonu. Mój predykat – św. Józef, ale to nie ja wybrałam
sobie św.
Józefa. On sam mnie wybrał. Powiedziałam - tak. I wtedy poczułam, że
jestem w
Nim zakochana. Po prostu. To było takie proste, że przez trzy dni od
przyjęcia
do wspólnoty chodziłam „zadżumiona miłością” :-).
Ale jeszcze
wcześniej... tuż przed świętami Wielkanocnymi w
roku 2011... też miałam stan zakochania...w Jezusie. Wow, aż ciarki
przechodzą
mi po plecach jak wspomnę o tym. Zakochanie w Jezusie było potężne.
Życzę wszystkim,
aby każdy doświadczył Miłości Boga podczas
świąt Wielkanocnych 2012.
Duszyczka Madlen
Nasze
zmartwychwstanie - połączone z powszechnym zmartwychwstaniem wszystkich
ludzi jest konsekwencją
zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.
Skoro Chrystus swoim człowieczeństwem ogarnia nas
wszystkich i na krzyżu oczyścił każdego człowieka z grzechów a
zmartwychwstanie otrzymaliśmy od Boga - za sprawą
Chrystusa - nieśmiertelne życie Boże,czyli tą samą moc
zmartwychwstania, jaką otrzymał Chrystus, to wszyscy
zmartwychwstaniemy.
Z tym, że
nie będzie ono jednakowe dla wszystkich owiec.
W tej sprawie są jasne słowa Jezusa Chrystusa:
Nadchodzi
bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w
grobach usłyszą głos Jego;a ci, którzy pełnili dobre czyny pójdą na
zmartwychwstanie
życia; ci, którzy pełnili złe czyny - na zmartwychwstanie potępienia(J
5,29)
A zatem
zmartwychwstanie jest wysłużone dla wszystkich i wszyscy
zmartwychwstaną.
Istnieje tylko ta różnica, że jedni zmartwychwstaną na życie szczęśliwe
inni na życie potępione.
Całość
nauki zmartwychwstania - jako gwarancji dla zmartwychwstania
chrześcijan i wszystkich
ludzi
przedstawił w sposób jasny św. Paweł Apostoł w 15-tym rozdz. Pierwszego
Listu do Koryntian.
Ci, którzy maja problemy z przyjęciem zmartwychwstania Chrystusa i
wszystkich ludzi, powinni poznać
naukę tam zawartą, która jest objawiona, a wiec absolutnie prawdziwa i
obowiązująca wszyszystkich chrześcijan.
O. Andrzej
Hołowaty - Dominkanin mówił kiedyś na rekolekcjach jazzowych, że Biblia
to jakby standardy muzyczne, a konkretne życie to improwizacja.
Jesli znasz
standardy to lepiej sobie radzisz z improwizacja a jeśli nie znasz, to
ciągle sie gubisz i wszystko wymyślasz od początku.
Z
pozdrowieniem duszek Mikołaj
Ty
wyciągasz swą
rekę gdy proszę o więcej ,
patrzę
przez łzy- Ty stoisz przy mnie
nie
zostawiasz mnie,
choć
tak często gubię się...
nie
boję się...
podnosisz
mnie gdy upadam,opatrujesz rany ...
nie
zasługuję -na MIŁOŚĆ TWOJĄ PANIE
a
mimo wszystko mi ją dajesz...
jestem
jak dzban popękany, pusty...
skorupy,same
rany...
sam
nie mogę wstać...
lecz
Ty wyciągasz rękę...
ale
ja nie proszę o więcej ...
a
jednak
KOCHASZ
mnie...
choć
jestem jak dzban pusty, który tylko wodę nosić chce...
który
ma pragnienie
***
popatrz
na drzewo Krzyża
popatrz
jak On Król Chwały cierpi...
bicze,
kolce i bolące rany ...
popatrz
na Niego ...
czy
wiesz co to jest MIłoŚĆ?
Miłość,
która cierpi gwoździe, kłóte rany ...
tyle
razy wyszydzana, raniona, pozbawiona godności nie ze swojej winy...
popatrz
na Niego ...
na
Jego twarz zalaną krwia i łzami ...
czy
wiesz co to jest Miłość???...
...
czy kochasz?
tak
jak On ?...
***
Stwórca
umiera za Ciebie, za mnie
Każdego
dnia ... <tego dnia >
oddaje
swe życie byś mógł żyć TY !!!
popatrz
na drzewo Jego Ofiary ...
w
nich znajdziesz siłę by pokonać świat zły
docenić
nadzieję jaką niesie w sobie przez łaskę i wiarę
ON
SAM ...
otrzyj
już łzy ...
odczekaj
chwile ...
On
ZMARTWYCHWSTANIE !!!
***
trudno
zrozumieć Twoje
oddanie...
przecież
to było dla mnie ...
takie
cierpienie...
stojąc
pod krzyżem widzę inaczej świat...
zdadził
Cię przecież twój brat ...
nie
było nikogo kogo kochasz...
a
Ty wybaczasz...
to
był przecież dla mnie krzyż...
chcę
pojąć ten dar...
DUSZEK MARTUSIA
Wielkanoc 2012r.
Na nowo narodzić się do nowego
życia.
40 dni Wielkiego Postu, to
czas dany nam przez
Pan Boga. Czas przemiany naszego ludzkiego życia na
lepsze,
naprawienia swojego grzesznego życia i nawrócenia
się w stronę Boga.
Wielkanoc jest czasem wielkiej
radości i
pokoju, zapowiedzią nowego życia. Jak zapach wiosennego wiatru,
kiedy
wszystko na nowo budzi się do życia: kwiaty, drzewa, które rodzą
się i zaczyna się wszystko od początku.
Tylko musimy się na chwilę zatrzymać i uwolnić się od pogoni za
pieniądzem, który nas gubi. Stanąć przy Krzyżu,
na którym
oddał swoje życie Jezus Chrystus. Bóg wydał swojego
Jednorodzonego Syna na okrutną śmierć krzyżową,
bo zakochał się do szaleństwa w człowieku. Dlatego powinniśmy
stanąć
w wielkanocny poranek przy pustym grobie i jeszcze raz tak
naprawdę uświadomić sobie, to co się stało.
Mamy szansę po raz
kolejny stanąć w prawdzie i podziękować Panu za
nowe życie!
Maryja, Matka Jezusa niech
będzie dla nas
przykładem i wzorem lepszego życia, niech uczy nas wiernie
kroczyć za
Chrystusem przypominając nam jaką wielką ceną
zostaliśmy
odkupieni.
Życzę wam i sobie,
aby Zmartwychwstały Chrystus obudził w nas to,
co jeszcze uśpione,
ożywi to, co już martwe.
Niech światło Jego słowa prowadzi Nas przez
Życie do wieczności…
Duszyczka
Marta.
Dostrzeganie
bliźnich i odkrywanie wartości. Materiały na wesoło i na bardzo
poważnie, o
nas, dla Was i o całym świecie. Nieoficjalna strona katolicka
(także dla niekatolików i wątpiących). |
Powrót
na
stronę główną
Info
o stronie, kontakty, prawa autorskie itd.
Legalność
materiałów i oprogramowania na stronie Duszki.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone (o ile nie zaznaczono inaczej) co do
materiałów umieszczonych na stronie, podstronach,
skrótach - zarówno
jeśli chodzi o
teksty, rysunki, muzykę, filmy - są one wytworem i własnością zespołu
redakcyjnego Duszki.pl. Pozostałe materiały umieszczamy za zgodą ich
twórców.
Warunki
korzystania z materiałów na stronie Duszki.pl
Informacje o ochronie, przetwarzaniu danych osobowych, zapytania i zgloszenia
Ochrona danych osobowych na stronie Duszki.pl
|
Prywatne serwery Zbigniewa Kuleszy zjk.pl.
Aktualny dostawca Internetu - Vectra.pl,
Wszelkie prawa zastrzeżone. Zespół
redakcyjny duszki.pl: redakcja@duszki.pl
W
sprawie treści i działania strony oraz w
sprawie funkcjonowania i udostępniania treści na serwerach
duszki.pl - kontakt z administratorem: duszek@duszki.pl
lub zjk7@wp.pl
|
   
|
Copyright (c): Zbigniew Kulesza, Sieradz 2006-2024