DT 3 lipca

Bracia i siostry, podsumowanie 3 lipca.

Złe wieści:

1. Wojskowi zaprzeczają, że wioskę Stanica Łuhańska mogli ostrzelać lotnicy ukraińscy. W Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony operują dowodami, że tragiczny ostrzał został dokonany przez terrorystów z wyrzutni rakietowej „Grad” (chodzi o identyfikację nabojów, którymi dokonano ostrzału). Przy czym ten „Grad” już został przechwycony przez siły OAT od bojówkarzy.

Złe jest to, że bardzo wielu ludzi – w tym również samym Donbasie – wierzy w kremlowskie bajki. I dlatego należy wyraźnie postawić kropkę nad „i”. Przeprowadzić możliwie najbardziej skrupulatne śledztwo z włączeniem w to organizacji międzynarodowych, w szczególności OBWE. Zaprezentować wszystkie dowody posiadane przed ONZ.

Nie powinniśmy cały czas się usprawiedliwiać. Powinniśmy pokazać całemu światu oblicze terrorystów, za plecami których po tak krwawych prowokacjach Putin z radością zaciera rączki.

2. Wprowadzenia stanu wojennego na Donbasie chyba nie należy oczekiwać. Biorąc pod uwagę przesłanki polityczne, nie zapisywałbym tego faktu do „złych wieści”. Ale nie rozumiem, jak można bez stanu wojennego skutecznie kontrolować już oswobodzone terytoria.

Lokalnym władzom ufać nie można – dzisiaj są po naszej stronie, a jutro ‒ po stronie wroga. Liczenie na lokalne organa ochrony prawa na Donbasie oznacza brak szacunku władz Ukrainy do samych siebie. Dlatego zgodnie z logiką przy wprowadzeniu stanu wojennego w oswobodzonych rejonach ograniczane są pełnomocnictwa władz lokalnych, a kontrolę nad sytuacją przejmuje dowództwo wojskowe i niebezpieczeństwo „recydywy” terroryzmu gwałtownie się tutaj obniża.

Jeśli będzie zaproponowana skuteczna alternatywa temu mechanizmowi, bez potrzeby wprowadzania stanu wojennego – będę szczęśliwy. Ale póki co pojawiają się wątpliwości.

3. W Ministerstwie Obrony stworzono grupę roboczą dla uwolnienia wojskowych z Sił Zbrojnych Ukrainy, których przetrzymują terroryści. To jest pozytyw.

Negatyw polega na tym, że do tej pory nie stworzono jedynego organu, który centralnie zajmowałby się wszystkimi jeńcami wojskowymi i zakładnikami. Każdy resort martwi się o swoich chłopców, a zakładnikami cywilnymi zajmują się wszyscy (czyli nikt).

Wydaje się, że stworzyć jedyny organ (na przykład przy RBNiO) należało wczoraj. Dlaczego nie zabrano się za to – nie wiadomo. Podczas gdy uwolnienie jeńców jest problemem bardzo dużym i aktualnym.

Dobre wieści:

1. Na briefingu w centrum informacyjnym RBNiO rozgorzała dyskusja. Dziennikarze wskazują: jeśli siły OAT będą oswobadzać po 4 miejscowości dziennie, tak jak to miało miejsce wczoraj, to operacja przeciągnie się na lata.

Rzecznik prasowy centrum informacyjnego A. Łysenko rozsądnie odpowiedział: oswobadzane są miejscowości, w których są sztaby lub ugrupowania bojowników.

I rzeczywiście, terroryści nie mają ani sił, ani środków by obronić to terytorium, które dziś uważamy za kontrolowane przez nich. Dlatego teraz są nanoszone ataki na główne zgrupowania i, co bardzo ważne, są odcinane drogi zaopatrzenia dla grup terrorystów. W tym kontekście oswobodzenie jednej wsi, pełnej terrorystów, jest znacznie ważniejsze niż uwolnienie dziesiątków miejscowości, gdzie „kontrola” bojówkarzy jest jedynie symboliczna.

2. Minionej nocy rosyjscy pogranicznicy rozstrzelali grupę 300 terrorystów, którzy próbowali przebić się do Federacji Rosyjskiej z Donbasu.

Putin jak zawsze gra na wielu szachownicach. Dla terrorystów takie rozprawy są sygnałem, że nie ma dla nich powrotu do Rosji i najemnicy musza na ziemi ukraińskiej walczyć do końca. Dla wspólnoty międzynarodowej to pokazówka, że niby tak porządnie ochraniamy granicę! Co prawda, nie precyzuje się, że „na wjazd” na Ukrainę ta granica z rosyjskiej strony działa bez zakazów.

A dla rosyjskich frajerów-najemników i ich prorosyjskich braci na Donbasie to jest jaskrawa ilustracja: Putin ich „sprzedaje”. I mają dwa wyjścia – albo zdechnąć w imię niewiadomo czego, albo złożyć broń i uratować swą bezużyteczną skórę.

3. Rada Najwyższa włączyła do porządku obrad projekt zmian do Konstytucji skierowany przez prezydenta. Sam Poroszenko nazwał zmiany „jadem przeciwko federalizacji”.

Sens zmian jest znany: decentralizacja władzy przy zachowaniu systemu unitarnego, możliwość specjalnego statusu dla rosyjskiego i innych języków. Kompromisy, które teoretycznie powinny urządzić wszystkich.

Zobaczymy, jak to zadziała w praktyce – już w trakcie omawiania zmian. Ale tak czy inaczej jest to początek realnego dialogu pokojowego. Nie z terrorystami, a ze wschodem Ukrainy.

P.S. I jeszcze w sprawie nominacji nowego ministra obrony i naczelnika Sztabu Generalnego. Dobrze to czy źle – na razie za wcześnie na osądy. Chociaż niewątpliwie może niepokoić to, że pan W. Hełetej nie wywodzi się ze środowiska wojskowego, co jest normą dla czasu pokoju, ale de facto w okresie wojny może mieć poważne znaczenie.

I dlatego dla nowego szefa resortu obrony, jako niemającego doświadczenia w zarządzaniu organami wojskowymi, szczególną rolę będą odgrywały kompetencje szefa Sztabu Generalnego. Tymczasem nowy szef Sztabu Generalnego – gen. W. Mużenko – zaprezentował się w sztabie OAT całkiem dostojnie (nie licząc dziwnego przypadku, gdy sam poprowadził do ataku żołnierzy – choć ludzie dalecy od armii odbierają ten fakt całkiem pozytywnie). Jeśli minister i naczelnik Sztabu Generalnego zgrają się od pierwszego dnia ‒ tym lepiej. Jeśli nie – byłoby bardzo źle. Należy mieć nadzieję na lepsze.