DT 7 lipca

Bracia i siostry, podsumowanie 7 lipca.

Złe wieści:

1. Dzisiaj w pobliżu Nowobachmutowki wysadzono most kolejowy przechodzący nad trasą Słowiańsk-Donieck-Mariupol. Został wysadzony w momencie, gdy przejeżdżał po nim pociąg towarowy.

Do tego trzeba dodać również, że według danych Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony tylko w ciągu ostatniej doby saperzy wojskowi rozbroili 700 min.

Uciekając, szczury zostawiają na pamiątkę masę swego nawozu. Brudzić nie przestają nawet utraciwszy nareszcie swoje „twierdze” w stylu Słowiańska. Czy mamy zatem litować się nad garstką spalonego mięsa, która pozostała po nich wzdłuż drogi ze Słowiańska do Doniecka, gdzie uciekali przed uderzeniem OAT? Pytanie retoryczne.

2. Bojówkarze w rejonie Łuhańska aktywnie wykorzystują pojazdy opancerzone wywieszając na nich flagi ukraińskie. Ostrzał prowadzą w kierunku domów cywili.

Po co to jest robione – wiadomo. W tym kontekście arcyważne jest prowadzenie polityki informacyjnej wobec ludności lokalnej.

To też jest praca na przyszłość. Bitwa o rozumy i serca mieszkańców wschodu Ukrainy dopiero się zaczyna.

Dzisiaj Putin pokazał mieszkańcom Donbasu oblicze swojego „rosyjskiego świata” w postaci przemocy i zabójstw dokonywanych rękoma najemników Kremla. Ale nawet oswobodziwszy Donbas od tego draństwa nie wygramy jeszcze wojny. Pełne zwycięstwo będzie wówczas, gdy najzwyklejszy wujek Wasia, hydraulik w jakiejś Makijiwce, zrozumie, że lepiej budować własnymi rękoma swoje państwo, niż zadowolić się tłustymi kawałkami z miski obcego dyktatora.

3. Ta część Europy, która nie przestaje ścielić się przed Putinem, ciągle nas zadziwia. Dzisiaj szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier dobitnie „poradził” grupie kontaktowej Ukrainy, Rosji i OBWE, by rozpoczęła negocjacje z separatystami. Że niby metodami wojskowymi nic się nie wskóra.

Nie wiem, w jakim celu pan Steinmeier pochłania tak duże ilości taniej wódki. Tylko ślepiec nie zauważył, że negocjacje z terrorystami na Donbasie nie mają sensu – gorzkie doświadczenie tego mamy. I widzimy, że akurat metodami wojskowymi problem jest rozwiązywany skutecznie.

Ale nie, pojawia się kolejny urzędas europejski, który zaczyna starą piosenkę pod muzykę Kremla. Szczerze – mam tego dość.

Dobre wieści:

1. W oswobodzonych miejscowościach ludność wita siły OAT ze szczerą radością. Wiadomo: całkowity bałagan zabójców i gwałcicieli, którzy głośno siebie nazywają „porządkowymi” „DRL” i „ŁRL”, wszystkich już rozdrażnił.

Ale wojskowi niosą nie tylko uwolnienie od krwawego reżymu putinowskiego. Cel priorytetowy ‒ to przywrócenie życia w warunkach pokoju. Przede wszystkim okazywana jest pomoc humanitarna.

Spodobał mi się przypadek w Słowiańsku, gdy dwójka terrorystów w przebraniu lokalnych mieszkańców podłączyła się do kolejki po pomoc humanitarną w nadziei dostania porcji parówek. „Sprzedali” ich miejscowi mieszkańcy.

Rozumiem, że oprócz pomocy miejscowych w zatrzymaniu ukrywających się bojowników jest jeszcze jeden czynnik. Bojówkarze, pożerając rozdawane przez ukraińskich żołnierzy produkty żywnościowe, nie przestają mamrotać: „nie zapomnimy, nie wybaczymy”. I to ich gubi.

2. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy nie ma już pretensji do banków rosyjskich na Ukrainie. Jak oświadczył szef SBU W. Naływajczenko, na żądanie służby banki od razu blokują rachunki, przez które przechodziły pieniądze dla terrorystów.

Po prostu znakomicie. Teraz SBU musi jeszcze odpowiedzieć na kilka drobnych pytań dotyczących innych aspektów OAT. Na przykład dlaczego od razu po tym, jak operacją de facto zaczęli dowodzić wojskowi, a przedstawiciele SBU odsunęły się od dowództwa, gwałtownie zmniejszył się przeciek informacji ze sztabu OAT w kierunku terrorystów. I skuteczność operacji gwałtowanie się poprawiła.

Co prawda zwolniony „strateg” z SBU w sztabie OAT się nie uspokoił. Według naszych danych kontynuuje aktywne dowodzenie „polityką kadrową” w operacji. Rozsyła listy innym resortom ze wskazaniem, kto i kogo ma odesłać do sztabu OAT. Dziwne to wszystko.

Będziemy mieli nadzieję, że pan Naływajczenko poradzi sobie z tymi dziwactwami tak samo skutecznie, jak poradził sobie z bankami rosyjskimi.

3. Sławny bokser amerykański Mike Tyson wyraził poparcie dla Ukrainy. W Nowym Yorku podczas prezentacji filmu o nim samym, idąc po czerwonym dywanie Mike głośno powiedział do rosyjskich reporterów: „Precz z Ukrainy!”.

Mike, za to wsparcie wybaczamy Ci nie tylko ucho Hollyfielda, ale też wszystkie inne grzechy. Na czerwonych dywanach w Nowym Yorku można jednak spotkać miłych ludzi.