DT 29 lipca

Bracia i siostry, podsumowanie 29 lipca.

 

Złe wieści:

1. Rosja kontynuuje ataki. Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony stwierdza, że rosyjscy wojskowi dokonują z terytorium Federacji Rosyjskiej średnio 3-5 ostrzałów artyleryjskich dziennie w kierunku pododdziałów ukraińskich na terytorium Ukrainy.

Nie mogę zrozumieć, dlaczego nikt nie potrafi wycisnąć z Putina wyjaśnień tych szalonych i krwawych prowokacji. Już także Amerykanie zaprezentowali wizualne dowody na to, że Rosja dokonuje tych ostrzałów. My mamy już dowodów powyżej uszu. Ale nikt nie chce nacisnąć na Moskwę i zmusić do przyznania się do tych całkiem oczywistych faktów.

Halo, ONZ! Pozdrowienia dla słodziutkiego dziadziusia Ban Ki-Moona! A korzystając z okazji, pozdrowienia również dla wszystkowidzących i wszystko rozumiejących chłopaków z OBWE.

2. Terroryści „DRL” zabili dziecko, umyślnie ostrzeliwując jeden z mikrobusów, jadących w kolumnie lokalnych mieszkańców próbujących wywieźć swoje dzieci z Donbasu. Nie da się już tego usprawiedliwić „przypadkowym” ostrzałem. To straszliwa zbrodnia, za którą ktoś powinien odpowiedzieć, jeśli sprawiedliwość jeszcze istnieje.

Nasze stosowne oświadczenie, w którym dopuściliśmy się nieścisłości (informując, że był to mikrobus z wychowankami domów dziecka), zetknęło się z lawiną nawała sprostowań ze strony urzędników różnych instytucji społecznych. Nie będę się w tej sprawie spierał – nieścisłość jest naszą pomyłką. Ale zdumiało mnie MSW, które także ten fakt zaczęło sprostowywać.

Gdyby jeszcze to byli jacyś rzecznicy praw dziecka i urzędnicy Departamentu Zdrowia Donieckiej Obwodowej Administracji Państwowej, bo oni odpowiadają tylko za „swoje” dzieci, za które niosą bezpośrednią odpowiedzialność (chociaż z uporem będę twierdził, że nie ma znaczenia czy zginęło dziecko z domu dziecka, czy wychowywane w rodzinie). Ale w rzeczy samej to MSW teoretycznie powinno poinformować nas o takich przestępstwach, albo przynajmniej sprawdzić informację, a nie bezrefleksyjnie włączać się do ogólnego chóru.

Chociaż te spory nie mają sensu – tak czy inaczej, życia dziecku niestety nie przywrócą…

3. Kreml, widać, postawił sobie za cel zdemonizowanie się i uzyskanie pełnowartościowego statusu „imperium zła”, i raczej z tej drogi nie zawróci (no chyba, że mu ktoś pomoże). Ukrywanie i nagradzanie terrorystów przekracza wszelkie wyobrażalne granice.

Na przykład, stały przedstawiciel Rosji przy ONZ W. Czurkin oświadczył, że bojówkarze „DRL”, którzy kontrolowali miejsce upadku „Boeinga 777” i kradli rzeczy zmarłych pasażerów, a także lokalnych mieszkańców nie należy nazywać szabrownikami. „Dlaczego lokalni mieszkańcy coś tam zbierają? Dlatego, że to im spada dosłownie na głowę” – oświadczył Czurkin. A bojówkarze, według jego słów, są szabrownikami, bo „nie mają odpowiedniego przygotowania” (trzeba przypuszczać, że to jest krytyka pod adresem rosyjskich centrów szkoleniowych FSB i GRU przygotowujących terrorystów).

Wygląda na to, że sam Czurkin, który nie uważa za grzech przywłaszczania sobie rzeczy osób zmarłych, w młodości zarabiał na życie okradaniem grobów. A cóż w tym niegodziwego, przecież mogiły „dosłownie” pod nogami się plączą?

Zgodnie z tą logiką Kremla, także w zabawach żołnierzy SS, polegających na wyrywaniu złotych zębów ofiarom obozów koncentracyjnych nie ma nic złego, bo po co takie dobro ma przepadać? Wyczuwalne jest pokrewieństwo reżimów.

 

Dobre wieści:

1. Siły operacji antyterrorystycznej uwolniły jeszcze kilka miejscowości. Główny prezent dnia – Debalcewe – bardzo przekonujący krok ku pełnemu rozdzieleniu „ŁRL” i „DRL”.

Nieprawdą byłoby twierdzenie, że sukcesy te przychodzą siłom OAT łatwo i przyjemnie. Ale przychodzą, a to najważniejsze.

2. Widać, że długo powtarzana mantra w końcu się materializuje. Unia Europejska tak długo rozsyłała wieści o wprowadzeniu trzeciego poziomu sankcji wobec Rosji, że w końcu przyszło je zatwierdzić. Dzisiaj ambasadorowie państw członkowskich UE w trakcie posiedzenia w Brukseli podjęli odpowiednią decyzję.

Niech europejscy urzędnicy wybaczą mi lekki sarkazm – po prostu nie chciało się już wierzyć to, że te obietnice kiedykolwiek się „zmaterializują”. Mimo że wyglądają dość łagodnie, to jednak są wprowadzane, i to najważniejsze.

Szczególnie ujęli nas Francuzi. Biedacy, koniec końców wytargowali sobie prawo dostarczenia Rosji „Mistrali” – dlatego sankcje UE w sektorze dostaw broni nie będą dotyczyły kontraktów zawartych wcześniej. Ech, braciszku Hollande, z tak wybitnym talentem do drobnych kantów powinieneś raczej siedzieć na dworcu i pogrywać w „trzy kubki”.

Ale i za to co jest, Europo, dziękujemy!

3. No i coś wesołego. Propagandyści z rosyjskich mediów dalej walą z grubej rury.

LifeNews oświadczyło dzisiaj, że rosyjscy naukowcy nauczyli się leczyć wirusa HIV i są gotowi wyleczyć wszystkie dzieci ze wschodu Ukrainy, ale władze ukraińskie nie wypuszczają je do Rosji.

Radzi jesteśmy z sukcesów naukowców rosyjskich, chociaż proponujemy im, aby na początek nauczyli się leczyć konfabulacje rosyjskich dziennikarzy. Najlepiej poprzez odbyt, czyli przez miejsce, w którym przedstawiciele LifeNews generują swoje myśli.

Sztafetę głupoty przejął „Moskowskij Komsomolec”. „Orły” z tego wydania przedrukowały informację z niemieckiej gazety, że niewymieniony z nazwiska ukraiński pilot przyznał, iż jakoby pilotował Su-25 i zestrzelił malezyjskiego „Boeinga”.

Co prawda, rosyjscy dziennikarze nie uściślili, że źródłem „wiadomości” jest niemiecka strona internetowa „Allgemeine Morgenpost Rundschau”, której redakcja informuje, że każda opublikowana wiadomość jest fikcją. Cóż, całkowicie w duchu „rosyjskiego dziennikarstwa”.