Na granitowych skałach

Dmytro Antoniuk

Rezydencje rodzin polskich można spotkać nie tylko na Zachodzie Ukrainy, ale też opodal Kijowa. Jedna z najbliższych do stolicy usytuowana była w miasteczku Korosteszów pod żytomierzem. To majątek rodzinny hrabiów Olizarów.

Od Kmitów do Olizarów

Nazwa Korosteszów nie pochodzi od słowa krosta – nie mieszkali tu trędowaci. Jak twierdzą badacze, nazwa ta pochodzi ze starosłowiańskiego „korost”, co znaczy kamień. Rzeczywiście, wierzy się w to bez zastrzeżeń, ponieważ miasto leży na skalistych brzegach Cietrzewia. Od wieków tu wydobywano granit o niemalże wszystkich kolorach tęczy, a był to labradoryt. Z tego kamienia miejscowi mistrzowie wyciosali czarny monolit o wadze 60 ton, który został użyty do wybudowania mauzoleum Lenina w Moskwie.

Choć ludzie mieszkali tu już w wieku VI i VII, pierwsza wzmianka pisemna o Korosteszowie pochodzi z roku 1471. U schyłku XV wieku książę litewski Aleksander podarował wieś Korosteszów bojarowi o nazwisku Kmita. Przedstawiciele tej rodziny należeli do najbardziej zaprawionych w bojach żołnierzy. Dla przykładu, w roku 1524 starosta owrucki i namiestnik czarnobylski Krzysztof Kmita z wojskiem dogonił Tatarów, którzy wzięli w jasyr wiele ludzi z Ukrainy, aż pod Tawanią na Dnieprze i rozbił ich do cna. W liście króla Zygmunta Starego o tym wydarzeniu czytamy: „Tam zrobili oni nam niemałą przysługę. Wszystkich tych wrogów-Tatarów, którzy byli w państwie naszym, nie puszczali oni przez cały tydzień. Każdego dnia rozpoczynali z nimi bitwę, wielu pobili, innych zaś potopili. Za tę przysługę jesteśmy im bardzo wdzięczni.”

Jednak już w roku 1565 Kmitowie za sto kop groszy litewskich sprzedali Korosteszów Janowi Olizarowi – uczestnikowi sejmu lubelskiego w roku 1569. W przeciwieństwie do Kmitów, Jan nie miał szczęścia, ponieważ zginął w bitwie z Tatarami, pozostawiając po sobie małego syna Adama. Osiągnąwszy pełnoletniość, ten z Olizarów rozpoczął burzliwą działalność: nakazał wybudować zamek, założył drewniany kościół. Wtem, po jego śmierci rozwój miasta niemalże ustał, ponieważ syn Adama, Ludwik, był awanturnikiem. A jednak, pozostawił po sobie ślad nie tylko w pijatykach i grabieżach sąsiednich wsi, ale też w dobrej sprawie – budowie drewnianego mostu przez Cietrzewów w roku 1634.

Złoty wiek Korosteszowa

Powstanie Chmielnickiego, napady Tatarów oraz okres Ruiny stały się przyczyną tego, że Olizarowie przenieśli się z Korosteszowa do jednego ze swych majątków na Wołyniu i powrócili dopiero w drugiej połowie XVIII wieku. Do odrodzenia miasta przystąpił poseł na Sejm Czteroletni Józef Kalasanty Olizar. Zamiast starego drewnianego kościoła pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny wybudował kamienną świątynię, obok – plebanię, a także sprzyjał temu, że w roku 1772 Korosteszów stał się miastem na prawie magdeburskim.

Filip Nereusz Olizar kontynuował dzieło brata i ozdobił kościół kaplicą, z przeznaczeniem jej na rodową kaplicę grobową. On też wybudował w mieście wspaniały piętrowy pałac, ozdobiony kolumnami toskańskimi i wieżą. Jego syn, Gustaw Olizar, zgromadził w pałacu bibliotekę, liczącą kilka tysięcy tomów, wśród których były wartościowe incunabula i starodruki, zwłaszcza, rzadkie wydanie Wergiliusza. Właśnie z imieniem Gustawa związane są najlepsze czasy w historii Korosteszowa. Nie na darmo obok kościoła stoi jego pomnik.

Po ukończeniu liceum w Krzemieńcu Gustaw pojechał do Włoch, aby towarzyszyć choremu ojcu, który udawał się tam na leczenie. Poznał tam siostrę Napoleona Paulinę Borizet i omal nie spełnił namiętnej prośby pięknej kobiety o tym, by wykradł ją spod władzy Austriaków. Opamiętawszy się w porę, Gustaw ożenił się z jej frejliną – hrabiną Karoliną de Molot, po czym powrócił na Ukrainę.

Hrabia poparł dekabrystów, za co był osadzony w więzieniu twierdzy Petropawłowskiej w Petersburgu, jednak został zwolniony z braku dowodów winy. Nie przeszkodziło mu to we wzięciu udziału w Powstaniu Listopadowym 1831 roku. Karą dla Gustawa i rodziny było zesłanie do Kurska, jednak i stamtąd został wkrótce zwolniony.

Gustaw Olizar przyjaźnił się z wieloma poetami i pisarzami. Aleksander Puszkin poświęcił mu jeden ze swych wierszy, zaś poeta Alojzy Feliński często gościł w Korosteszowie. Dziś na jednej ze stromych skał nad Cietrzewiem widać wyryty tam napis „Feliński”. Tutaj poeta często pisał wiersze. Sam hrabia również nie był pozbawiony talentu literackiego. Wydał dwa tomy własnych wierszy „Wspomnienia”, a także „Pamiętniki”. Do tego dodać należy, że Olizar był świadkiem na ślubie Honoriusza de Balzaca oraz Eweliny Hańskiej, który odbył się w Berdyczowie.

Literatura była tylko jedną z pasji Gustawa. Wykorzystując miejscowe źródła wód, stworzył uzdrowisko wodolecznicze, w którym mogło wypoczywać do 60 osób rocznie. Przy bezpośrednim udziale hrabiego w Korostyszewie powstał park, który nazwano „Małą Zofiówką”, bo były tu sztuczne jeziora z altankami.

Co pozostało?

Przed rewolucją bolszewicką w Korostyszewie było aż sześć synagog, dwie cerkwie prawosławne, kościół i kircha luterańska, do której chodzili Niemcy – sukniarze, zaproszeni do miasta przez tegoż Gustawa Olizara. Do naszych czasów zachowała się jedynie świątynia katolicka. Stało się tak jedynie, dlatego – jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, – że w latach 30. ubiegłego wieku urządzono tu salę kinową. Zburzono wieżyczki-sygnaturki i fronton, zniszczono wszystkie zdobienia, w tym – obraz „Ukrzyżowanie”, dzieło Franciszka Smuglewicza, autora malowideł na Uniwersytecie Wileńskim. Nietknięte pozostały jedynie groby Olizarów, chociaż w podziemiach przez pewien czas było więzienie. Na początku lat 90. zbezczeszczoną świątynię zwrócono wiernym i obecnie wygląda ona tak samo, jak i sto lat temu. Interesujóóce jest to, że w odnowieniu wieżyczek brał udział starszy mężczyzna, który, będąc młodzieńcem, burzył je. Bardzo pomógł w sprawie odbudowy warszawiak Jan Olizar, który przekazał koszty na odnowienie kaplicy i na nowe witraże. Przywiózł również wykonane na Wawelu herby, które umieszczono na wieżyczkach.

Los pałacu Olizarów jest o wiele bardziej tragiczny. Z nieznanych powodów, został rozebrany już w okresie niepodległości Ukrainy (!) u schyłku lat 90. Być może, ktoś ze współczesnych możnowładców zechciał wybudować sobie willę ze starej cegły... Pozostały jedynie cztery kolumny, na których tle, wedle ironii losu, bardzo lubią robić sobie zdjęcia nowożeńcy. Opodal stoi nieduży budynek w stylu niemieckim – dawna biblioteka letnia hrabiów. Dalej zaczyna się park. Jest zaniedbany i zaśmiecony. Nie ma ani śladu po altankach na wysepkach pośród jezior. Jedynie w jednym miejscu park sprawia miłe wrażenie – tam, gdzie stoją rzeźby dłuta miejscowego mistrza Witalija Rożyka. Obok, tam, gdzie strefa parkowa graniczy z parkanami domów prywatnych, bije źródło wody, mającej właściwości lecznicze. Powiadają, że jej właściwości w niczym nie są gorsze od wód Chmielnika.

Na koniec, aby podróż do Korosteszowa nie pozostawiła w duszy smutku z powodu pałacu, będącego w ruinie i zaniedbanego parku, można się przejść wzdłuż malowniczego brzegu Cietrzewia i spróbować odnaleźć następną skałę z napisem „JADWINIA” z datą „1849”. Został wyryty z rozkazu Gustawa Olizara ku czci jego siostry Jadwigi.




Wróć do strony głównej